Trzeci tomik „Talnetless Nany” to jeszcze większa
jazda bez trzymanki niż poprzednie części. Właściwie na nic poza samą akcją, z
drobnymi dodatkiem tajemnicy, nie ma tu już miejsca, ale o to właśnie chodzi.
Zabawa jest udana, na nudę nie ma tu miejsca, a całość nadal nieźle balansuje
między mrokiem i urokiem.
Nekromantka Yuuka i nieśmiertelny Kyouya – każde z
nich na swój sposób poluje na Nanę, chcąc ją zlikwidować. Czy dziewczyna, która
nie ma mocy, a jedynie udaje obdarzoną ma szansę wykaraskać się z tarapatów,
jakie na nią czekają?
Czytanie „Talentless Nany” jest trochę jak jazda
bez trzymanki z górki. Nie zastanawiasz się nad tym, co i jak, skoro się w to wpakowałeś,
nie myślisz nad tym dlaczego i jaki będzie finał, po prostu cieszysz się
adrenaliną i szybkim tempem. Nawet nie zastanawiasz się ile w tym sensu, po
prostu dajesz się porwać i tyle. I, jak się można domyślić, dobrze się przy tym
bawisz.
Czy ta seria zaskakuje? Mnie na pewno nie
zaskoczyła, ale nie zmienia to faktu, że od samego początku przyjemnie mi się
ją czyta i dostarcza dobrej rozrywki na niezłym poziomie. Należałoby
powiedzieć, że to rzecz stonowana, zarówno pod względem brutalności, jak i
lekkości. Wydaje się, że tematycznie to rzecz, która powinna być krwawa i
mroczna i, owszem, momentami taka bywa, ale ani to krew zbyt mocno rzucająca się w oczy, ani brutalność, która by nas przejmowała. A słodycz jest, ale w
wykonaniu postaci tyleż uroczych co zimnych i bezwzględnych.
Jak pisałem przy recenzji poprzedniego tomu, a
zdanie to podtrzymuję i podpisuję się pod nim obiema rękami, trochę to wszystko
przypomina połączenie „I nie było już nikogo” z „Igrzyskami śmierci” oraz
superhero. I to superhero dynamiczne, pełne opisów wyobraźni i niezwykłych zdolności,
bo mamy moce, którymi obdarzeni są bohaterowie, mamy akcję, mamy walkę o
przetrwanie. I są też, jak wiadomo, i tajemnice, niezły klimat, a nawet
sympatyczny humor, który rozładowuje nieco napięcie, chociaż teraz przede
wszystkim rządzi iście szalona akcja.
A wieńcząca to wszystko szata graficzna pasuje do
całości. Z jednej strony prosta i cartoonowa, ale zarazem, odpowiednio mroczna,
nieżałująca nam czerni czy tryskającej tu i tam krwi. Co w połączeniu z fabułą
daje nam całkiem sympatyczny i udany komiks dla miłośników rozrywki z nutą czegoś
mroczonego. Czyli kolejny, nieco mocniejszy shounen, spełniający założenia
gatunkowe, ale i w pewien sposób nieco je odświeżający.
Dziękuję wydawnictwu
Waneko za udostepnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz