Citrus+ #3 – Saburouta

NADCHODZĄ ZMIANY

 

Kolejny tomik „Citrus+”, jak się można spodziewać, to po prostu jeszcze jednak porcja tych samych, co dotąd wrażeń. Czyli, tradycyjnie w takich przypadkach, komu podobały się dotychczasowe odsłony serii, teraz też będzie zadowolony. Komu nie przypadły do gustu, ta część tego nie zmieni. A ci, którzy mieliby ochotę zacząć swoją przygodę z tą serią, lepiej by zrobili to od pierwszego tomu – przynajmniej „Citrusa” z plusem.

 

W życiu bohaterek znów dużo się dzieje. Czy relacje łączące Yuzu i Mei rozwiną się w wejdą na nowy poziom? Matsuri tymczasem przestaje przychodzić do szkoły. A na horyzoncie widać już kolejne problemy i zmiany. Tylko na lepsze czy na gorsze?

 

„Citrus” to taka seria, która opowiadając o miłości, opowiadania o miłości zdaje się ciągle unikać. Może to tylko moje wrażenie, jednak relacje głównych bohaterek od samego początku są chłodne. Uzasadnienie to ma – w końcu to siostry, przyrodnie, ale jednak, a do tego jedna z wiodących postaci jest z natury powściągliwa, by nie rzec zimna – jednak od innych postaci też do końca tego nigdy nie czułem. Jakby każda z nich odcinała się od emocji i uczuć, choć nie do końca, bo przecież mieliśmy sceny płaczu, łzawe oczywiście, mieliśmy sporo emocji przyjacielskich, a jednak te romantyczne uniesienia jakoś gdzieś w tym wszystkim zniknęły.

 

Abstrahując od tego, „Citrus” to seria skrojona, jak to typowy romans. Wrogowie, przeszkody, pomyłki, przyjaźń, dużo szkolnego życia czy reakcji rodzinnych – to wszystko tu jest. Humor? Tego też nie  brakuje, chociaż nie jest to komedia, a opowieść życiowa z humorem, jaki to życiu się zdarza. Akcja? Ta jest powolna, skupiona na postaciach, codzienności i uczuciu, nawet jeśli to nie jest tak mocno eksponowane. Ale taka właśnie być powinna.

 


Niezmiennie – i powtarzam to od samego początku – prawdziwą gwiazdą tej serii są ilustracje. Całość, jak na shoujo przystało, została narysowaną w sposób lekki, prosty i pozbawiony nadmiaru czerni. Jednocześnie, co warto docenić, Saburouta zrezygnowała z typowych dla gatunku uproszczeń, więc jej ilustracje są szczegółowe, mają w sobie dużo realizmu, a często używane rastry dodają im charakteru.

 

Wszystko to razem wzięte daje nam całkiem udaną mangę dla fanów girl love. Lepiej narysowaną niż większość podobnych tytułów i dostarczającą dokładnie to, czego czytelnik oczekuje. Kto jest fanem / fanką, będzie zadowolony.

 

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.





Komentarze