„Kasane” to jedna z ciekawszych nowości ostatnich
miesięcy na rynku mangowym. Niby oparta na znanym wszystkich pomyśle zamiany
ciał, a jednak podchodząca do niego w dojrzalszy, niż to zazwyczaj się zdarza
sposób. Dzięki temu zyskuje na jakości, a przy okazji ma nam coś do
przekazania.
Kasane nadal stara się zostać prawdziwą,
profesjonalną aktorką. Dzięki szmince zamienia się wyglądem z Nina, kobietą
piękną, ale jednak pozbawioną tego talentu, jakim operuje ona. Wciąż jednak,
jak zawsze, wszystko nie idzie tak, jak powinno…
Każdy z chciałby nie być w swoim życiu już raniony.
Każdy z nas chciałby być piękny, żeby mu się w życiu układało, żeby coś
wychodziło, a przynajmniej, żeby nasze niedostatki na tym czy innym polu nie
wpływały negatywnie na to, co robimy i jak żyjemy. Sztuka ma nas na to uczulać,
pomagać nam, podejścia do tego zaś są różne. Chuck Palahniuk pisał o szukaniu
strachu tak wielkiego, by już nie musieć się bać. O pięknie pisał w kontekście
odrzucenia kanonów i urody, żeby wyzwolić się z oczekiwań świata, konwenansów i
tego, kim samemu się przez to stało. A w „Kasane” mamy dążenie do kanonu piękna
za wszelką cenę, a także nutę zadumy nad tym, ile piękno może dać, a zarazem
ile odebrać.
Można uznać ten tytuł za mroczny thriller o
obsesji. Można uznać za ponurą fantastykę, stanowiącą wariację na temat zamiany
ciał, a raczej wyglądu. Można też wreszcie uznać go za satyrę, obyczajową
opowieść z przesłaniem, nutą zadumy nad złem ludzkiej natury. I nad czasami
kultu piękna, w jakich żyjemy. Czy zły jest ktoś, kogo zepsuło to, że przez
własną urodę miał wszystko? A może ten, którego zepsuła własna brzydota,
odbierająca mu przywileje, jakimi cieszyli się ładni? Czy winny sobie jest
człowiek, który dał się w ten czy inny sposób presji społeczeństwa, czy owo
społeczeństwo, ceniące jedynie powierzchowność?
„Kasane” to nie tylko pytania, podane zresztą dość
lekko, ale też i akcja oraz dobry klimat. Seria nie nudzi ani przez moment, ma
za to silny ładunek emocjonalny, a także dobre tempo, niespieszne, jak to na
opowieść obyczajową przystało, ale potrafiące zaatakować nas wręcz gwałtowną w
swej dynamice sceną. Dobrze przy tym narysowana, naprawdę warta jest uwagi i
pochylenia się chwilę nad nią i tym, co ze sobą niesie.
Po prostu dobry komiks dla nieco starszych
odbiorców, którzy nie chcą tylko pustej rozrywki. Udana fabuła, dobre
ilustracje i świetnie nakreślone postacie, których nie da się ani lubić, ani
nie znosić. Warto ją poznać.
Dziękuję wydawnictwu
Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz