„Sweet Paprika” to najbardziej bezpretensjonalna z
serii Mirki Andolfo wydanych na polskim rynku. autorka od początku nie próbuje
udawać, że robi tu coś innego, niż erotyczną komedię. O dziwo dzięki temu
wychodzi jej to lepiej, niż wszelkie próby ubrania jej fantazji erotycznych w
jakiekolwiek inne gatunkowe szaty i sprawia, że ze wszystkich dotąd wydanych
dzieł jej autorstwa, po te chyba najbardziej warto jest sięgnąć.
Życie osobiste Papriki nie układa się najlepiej,
ale zawodowe już tak. Czy to jednak może wystarczyć młodej bizneswoman? Pewnie
tak, ale tylko do czasu. A dokładnie do chwili, gdy w jej życiu pojawi się
przystojny kurier. Jego można uznać za anioła, ona to istna diablica. Co może z
tego wyniknąć?
Blurb tego komiksu porównuje go „Seksu w wielkim mieście”, „Dziennika Bridget Jones” czy „Diabeł ubiera się u Prady”, ale dla mnie wszystkie te porównania mijają się z prawdą. To nie jest „Seks w wielkim mieście” i na szczęście, bo zarówno powieść, jak i serial, że o filmach nie wspomnę, to dla mnie porażka, z „Pradą” niemal w ogóle nie widzę wspólnych cech, a co do „Bridget Jones” to rzecz zdecydowanie słabsza jest od filmów (powieściowy pierwowzór uważa za dno, więc przemilczę temat). Ale faktem jest, że mamy tu kobiecą komedię erotyczną z dużą dawką fantastyki dla fanek (fanów) takich gatunków.
Jak wszystkie komiksy Andolfo, tak i ten złożony
jest z gatunkowych schematów. Pomysłowości tutaj nie ma dużej, ale akurat w tym
wypadku była ona zbędna. Czytelnicy dostają to, na co liczyli i tyle. Plus jest
taki, że całość ma momenty komediowego przebłysku, nie oferuje taniego, naiwnego
przesłania, jak poprzednie twory artystki, a stawia jedynie na niezobowiązującą,
nieskłaniającą do myślenia zabawę. Coś dla tych, którzy chcę erotyki w
wykonaniu cartoonowych postaci – nie będę wnikał dlaczego. Dodam tylko jeszcze,
że owe postacie bliższe są postaciom z bajek, niż np. mangowe, więc owa erotyka
jest tu bardzo specyficzna.
Ale szata graficzna jest również całkiem przyzwoita.
Cartoonowa, prosta robota, barwna, czasem aż za bardzo, ale ta przejaskrawiona,
przekoloryzowana estetyka pasuje do całości. A właściwie wypada lepiej, niż
chociażby w „Mercy” Andolfo, bo jest taka sama, jak treść, podczas gdy tam
treść udawała coś zupełnie innego niż było, z szatą graficzną niepasującą do gatunkowych
założeń. Trochę słodka, trochę ostra, mało gorąca, chociaż gorąca być powinna,
ale całkiem niezła. Taka jest tu strona ilustratorska, i taka jest też treść.
W skrócie, nie jest źle. A nawet jest całkiem
nieźle. Owszem, po wszystkim nadal uważam, że jeśli czytać coś erotycznego, to
z półki wysokiej (Roth, Palahniuk), a jeśli komedie z erotyką to tylko te,
które kręcił Kevin Smith albo seriale pokroju „Wyposażonego”, gdzie seks i
żarty są jedynie nośnikiem czegoś zdecydowanie większego, jakiejś prawdy,
emocji czy głębszej treści. Ale jeśli szukacie tylko erotycznej rozrywki na
krótką chwilę, niewymagającej i niezobowiązującej, „Sweet Paprika” to rzecz dla
Was.
Komentarze
Prześlij komentarz