Buzz Astral (DVD)

BOHATEREM BYĆ

 

Uniwersum „Toy Story” się rozrasta. Nowa produkcja to jednak nie ciąg dalszy, a zupełnie poboczna rzecz opowiadająca o jednym z głównych bohaterów, ale… Właśnie, fabularnie nie ma to związku z serią, bo pokazuje nam przygody tego wymyślonego Buzza, na podstawie których stworzono zabawkę, a nie przygody owej zabawki. Niemniej jest miło. I to bardzo. Bo Pixar, jak to Pixar, nie zawiódł mnie nigdy i tym razem także dostarczył rozrywki dla całej rodziny na poziomie.

 

Od porażki do… bohatera! Poznajcie losy Buzza Astrala, któremu nie wszystko się udało, ale ma szansę wszystko to naprawić. Najpierw jednak musi stawić czoła hordom wrogów na nieprzyjaznym świecie, by udowodnić, że nie jest tylko człowiekiem zakręconym na punkcie swojego celu, ale i prawdziwym bohaterem!

 

Może ten wstęp był trochę enigmatyczny, więc postaram się rozjaśnić to i owo. Seria „Toy Story”, pierwszy kinowy hit wyprodukowany za pomocą animacji komputerowej, w którą wtedy nikt tak naprawdę nie wierzył, pokazał nam losy zabawek, które ożywają, gdy nikt tego nie widzi i wiodą swoje życie, wikłając się w różne przygody. Wszystkie te figurki, laleczki i im podobne pochodziły z różnych wymyślonych franczyz. I tak głównym bohaterem był zabawkowy kowboj Chudy, który powstał na wzór bohatera westernowego serialu. Ale obok niego najważniejsza postacią był Buzz Astral – nowa, kosmiczna figurka, która stała się niezwykle modna. Ale jak się stała? Skąd wzięto tego Astrala? A no z filmu, który dzieci musiały w świeci „Toy Story” oglądać. A jaki to był film? No właśnie ten, który trafił teraz na DVD.

 

To więc ani prequel, ani sequel, a film pochodzący z filmowego uniwersum. Rzecz-ciekawostka dla fanów, pokazująca nam jego kosmiczne przygody, które można oglądać niezależnie od znajomości „Toy Story”. Dlatego też jest tu rzecz o zupełnie innym wyglądzie niż to, co dotąd w serii widzieliśmy. Inny jest design głównej postaci, inny klimat i inny gatunkowo jest także, ale wciąż to stary dobry Pixar, który wie, jak zadowolić i dzieci, i dorosłych – a dokładniej te dzieci wewnątrz nas dorosłych.

 


Przy okazji to sympatyczna przygodówka science fiction, widowiskowa, zabawna, pouczającą i z porcją uroku. I z solidną dawką widowiskowych efektów. Nie napiszę efektów specjalnych, bo tego typu filmy to jeden wielki efekt specjalny, ale o to właśnie chodzi. Nie samą stroną wizualną jednak film stoi, ma całkiem sprawnie napisany scenariusz i właściwie wszystko to, za co Pixara się lubi, z lekkością i humorem włącznie. No i emocjami a tych, szczególnie w pewnej scenie, której nie chcę tu zdradzać, nie brakuje.

 


No i mnie to kupiło. Uwielbiam „Toy Story” i wszelkie krótkometrażowe dodatki do niego, uwielbiam ten świat, pamiętam, jak odkrywałem go jako dziecko przecież – odkrywałem i zachwycałem się nim – i z wiekiem ten zachwyt wcale się nie zmienił. Głównego cyklu „Buzz Astral” nam nie zastąpi, ale i nie miał tego zrobić. Miał nam dostarczyć nieco dodatkowej przyjemności i robi to w naprawdę bardzo dobrym stylu, ożywiając wspomnienia.


Recenzja opublikowana na portalu Eopinier.


Komentarze