No i znów plącze się ta miłość. Plącze, komplikuje,
emocjonuje i śmieszy. Bo ta seria już taka jest, komedia pomyłek, która, jak
większość serii skierowanych do nastolatków, opowiada jednocześnie o szkolnych
problemach i szkolnych sprawach, ale nawet jeśli tak, jak w tym tomie, bardziej
skupia się właśnie na nich, i tak to właśnie całe to zakochanie wypływa na
wierzch. Czyli, jak w życiu.
Gdy miłość kwitnie wokoło a wątpliwości co do
wyznania uczuć narastają, pojawia się… szkolna wycieczka. Niby standard, ale
nie tak do końca, bo klasa naszych bohaterów udaje się na Hokkaido. Do tego na
miejscu czeka na nich… udział w obozie narciarskim. Dla nastolatków będzie to
ciężkie wyzwanie, bo i warunki są ekstremalne, i od sportu zależy tu właściwie
wszystko, a przecież uczucia buzują i są coraz bliższe prawdziwego wybuchu!
Ta manga czasem jest głupkowata – ale nie głupia,
nie mylcie pojęć! – czasem jest wręcz żenująca, takie pomyłki i wpadki zdarzają
się bohaterom, ale jest w tym wszystkim zadziwiająco życiowa. No bo jakie błędy
zdarzają się nam w życiu, jak nie takie żenady? Więc zdarza się i tu i to zdarza
całkiem sporo, taki już jednak przecież urok tych nastoletnich lat, kiedy jesteśmy
najbardziej skorzy do tego typu rzeczy. I do dramy też jesteśmy skorzy, jak
nigdy potem.
I tej dramy jest tu dużo. Bohaterowie kochają, a
kiedy się kocha, dramatów nie brak. Bo ta druga strona albo nie kocha, albo
kocha kogoś innego. Do tego pojawiają się wątpliwości, czy kochamy, jak należy
i kogo powinniśmy. No i właściwie czy są tu jakieś reguły, którymi trzeba się
kierować? I tak sobie kochają, emocjonują się, przezywają i są w tym tak nadekspresyjni
momentami, tak pokręceni, że nie da się nie śmiać z nich raz za razem. Ot dla
przełamania tych wszystkich poważnych przecież emocji i uniesień.
Ale w tym wszystkim kręci się jeszcze to szkolne
życie. A w nim znaleźć się muszą też obowiązkowe elementy tego typu historii:
tym razem padło na szkolną wycieczkę. I na tym polu dzieje się tak, jak na polu
miłości, więc zabawnie i ciekawie. Życiowo, bo może i my nie mamy aż takich
szkolnych wrażeń, jak Japończycy, niemniej pewne wspólne elementy istnieją i
wycieczka jest jedną z nich. Ale i bez takich wspólnych elementów seria by się
broniła, bo wykonana jest wzorcowo.
Graficznie także. To zresztą prosta, ale skuteczna
robota, delikatna, nastrojowa i bardzo sympatyczna. Jak cała reszta. Zabawa
jest więc znakomita, a przede wszystkim emocjonująca. Mnie kupuje na całego i
każdy, kto takie szojki o miłości w czasach szkolnych też będzie z tej serii
zadowolony.
Dziękuję wydawnictwu
Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz