Jeff Lemire w ostatnich latach wciąż tworzy
komiksy, jakby według jednego wzoru. Dobre, temu zaprzeczyć się nie da, bo to
jeden z lepszych współczesnych scenarzystów, jednak można mieć już przesyt jego
fabułami. „Sztuczna inteligencja” to pewien powiew świeżości, rzecz bardziej
oryginalna – chociaż przecież oparta na znanym nam motywie – a jednocześnie
kolejna bardzo udana i warta poznania. Bo udowadnia nią Lemire, że jeszcze nie
powiedział ostatniego słowa, ani tym bardziej się nie skończył.
USS „MONTGOMERY” podróżowało wielu kolonizatorów. Dorośli,
dzieci, całe rodziny. Teraz dorosłych nie ma, zginęli, wszyscy, co do jednego,
w wyniku ataku separatystów, zostało tylko ich potomstwo. I została VALERIE,
sztuczna inteligencja, która musi wszystkimi tymi dziećmi teraz się zająć i je
ochronić. Ale czy jest to możliwe, gdy przyjdzie kolejne śmiertelne zagrożenie?
W literaturze nie brakuje opowieści, gdzie
zostawione same sobie dzieci muszą pokazać, na co je stać. Zresztą to stały
wątek książek dla dzieci i młodzieży, ale nawet w dorosłych, dojrzałych
utworach nie brak takich historii. „Władca much” to chyba najbardziej znany
tego przykład, ale przecież w ostatnich latach pojawiło się sporo tego typu utworów,
także na polu szeroko pojmowanej fantastyki, jak chociażby „Młody świat” Chrisa
Weitza czy bodajże najlepszy tego typu twór „Era supernowej” Cixina Liu. A w
komiksie w podobnym stylu mieliśmy choćby udany album „Alien vs Predator: Krew
nie woda”. Konkurencja więc jest, ale Lemire daje sobie radę i to bardzo
dobrze.
Jego „Sztuczna
inteligencja”, którą znajdziecie w ofercie TaniejKsiazki, to opowieść
zachowująca dobry balans między tym, co niezwykłe, kosmiczne, akcją, a
przyziemnymi, obyczajowymi wątkami i skupieniem na postaciach. Dlatego mamy
okazję i zżyć się z bohaterami, i zaangażować w ich losy, ale jednocześnie jak
na opowieść science fiction jest widowiskowo, jest futurystycznie i ciągle
także coś się dzieje, więc nudny tutaj nie znajdziecie. I chociaż już to
wszystko pewnie znacie – jeśli czytacie SF znacie na pewno – odtworzone jest to
tak dobrze, że po prostu będziecie doskonale się bawić i znajdziecie w tym
wszystkim nutę czegoś ponad tylko rozrywkę.
I są tu jeszcze świetne ilustracje. Gabriel
Hernandez Walta urzekł nas już nie raz, choćby doskonałymi grafikami do
wyśmienitego „Visiona” Toma King czy gościnnymi występami w „Doktorze Strange’u”,
„Conanie” czy serii „Uncanny Avengers”. Jego kreska, trochę szkicowa, trochę
brudna, z cartoonowymi naleciałościami i bardzo charakterystycznym stylem,
wpada w oko. Także pod względem prostych, przytłumionych, a jednocześnie jakże
trafnie dobranych barw. Widać tutaj miks styli amerykańskich i europejskich, z
dużą dozą mangowych naleciałości, ale jednak mającego swój własny charakter i
mnóstwo uroku.
W skrócie, dobry komiks. Dla fanów Lemiera i fanów fantastyki
w kosmicznym ujęciu. Czyta się go świetnie, wywołać emocje też potrafi i fakt,
że wszystko jest tu znajome w niczym nie umniejsza przyjemności płynącej z
lektury.
Sprawdźcie też inne komiksy i nowości w
księgarni TaniaKsiazka.pl.
Komentarze
Prześlij komentarz