W słońcu
serce uderza do głowy
Pulsuje w
gorącym deszczu
Usta jak
róża o smaku malinowym
Anioły
czuwają jeszcze
Hej, co
się ze mną dzieje? - Powiedz mi
Co za
demon we mnie drzemie? - Powiedz mi
- Farben Lehre (feat. Gutek)
Nowa jednotomówka – jednotomówka, ale grubości
solidnej, bo dwóch standardowych tomików – to rzecz z tych, jakie lubię.
Romantycznych znaczy. Ale jednocześnie z ciekawym wątkiem przewodnim, który do
mnie trafia, chociaż znam już go dobrze i widziałem w tylu różnych odsłonach.
Aya jest dziewczyną, jakich wiele. Jej wielką pasją
jest sztuka, sama uwielbia rysować i… Nie wie jeszcze, że przez nauczyciela
plastyki, ważną dla niej postać, znajdzie się w ciężkiej sytuacji. Przyłapana na
pocałunku z nim, szybko trafia na szkolny margines. Aż w klasie pojawia się
Sada, nowy uczeń, który zaczyna się nią interesować i…
Sztukę kochałem i kocham. Rysować kochałem kiedyś,
teraz wolę pisać, ale coś tam z tej dawnej pasji pewnie gdzieś się we mnie tli.
No i kocham dobre opowieści o miłości – nie romanse, nie romansidła, nie
obrażajcie, bo to inna zupełnie kategoria – komiksy też uwielbiam. A jak
komiksy to i mangi. I szkolne życie lubię, bo nostalgiczny ze mnie dziad,
chociaż w sumie nostalgii do czasów szkolnych mieć nie powinienem,: urazy
najwyżej, traumy i nerwice. Ale wszystko to składa się na to, że lubię historie
typu szkolne życie, wszystkie te romantyczne mangi, gdzie problemy
nastoletniości łączą się z nastoletnimi uniesieniami i chętnie po nie sięgam.
No a ta historia jest dokładnie tym, czego
oczekiwałem. Jest lerko, przyjemnie, jest romantycznie, ale jest z problemami,
bo to głównie opowieść obyczajowa, pełna cieni i blasków. To nie komedia, to
rzecz nastawiona na emocje, typowo szojkowa, mająca jednak wiele nastrojowych
scen i momentów. A wątek tworzenia, chociaż nie raz już wykorzystywany –
ostatnio chociażby w udanym „Look Back” – dodaje wszystkiemu uroku.
Mało? To jest jeszcze bardzo, bardzo przyjemna
szata graficzna i miłe dla oka wydanie. Wszystko standard, ale ja ten standard
lubię i to bardzo i chętnie do niego wracam. I miło było wrócić też tym razem. Jak
na jednotomówkę, rzecz jest udana. To nie drugi „Bakuman” ani „Mistrz romansu
Nozaki”, ale i tak warto po tytuł sięgnąć.
Dziękuje wydawnictwu
Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz