Czekałem na tę premierę, oj czekałem. Biografie to
nie tak do końca moja bajka, książki celebrytów tym bardziej, ale „Harry'ego
Pottera” się oglądało – czytało też, acz to rzecz na zupełnie inne rozważania –
i dotąd się wraca. A filmowego Malfoya nie cierpiało się całym sercem, nie
znosiło. Ale nie Toma Feltona, nie odkąd obejrzałem materiały zza kulis, czego
dopełnił swego czasu dokument z okazji dwudziestolecia Pottera w kinie. Toma
Feltona po prostu nie dało się nie lubić no i nie da się nie lubić też jego
książki, która prosto i w sympatycznym, wyluzowanym stylu, przedstawia nam losy
aktora.
Tom Felton. Aktor, który chyba już na zawsze będzie
nam się kojarzył z rolą Malfoya. Na ekranie pokazywał nam się jako ten zły, ale
jaki jest naprawdę? Chwalony przez Richarda Harrisa, legendę kina, jako dobry
aktor, wspominany przez Emmę Watson, jako wspaniały przyjaciel, jest
człowiekiem zupełnie innym, niż na ekranie. Ale swoje na sumieniu też posiada…
Największy plus? Że Felton nie buduje tu sobie
pomnika. Wiadomo, jak to jest, kiedy piszemy o sobie – z gwiazdami różnie to
bywa, czasem robią to osobiście, czasem autobiografie pisze za nich ghost
writer – raczej chcemy postawić siebie w dobrym świetle. Albo przynajmniej
skupić się na tym, co w złym świetle nas samych stawiać nie będzie. Zrozumiała
rzecz. Z drugiej strony każdy wie, że to, co najlepiej się sprzedaje, to
kontrowersje. Wszystkie te brudy wywlekane na światło dzienne, trupy w szafie.
I takie swoje wstydliwe sekrety Felton sam wyciąga na powierzchnię. I nie czuć
w tym chęci wywołania sensacji, a raczej szczerość w pokazaniu siebie. I to mi
się podoba, a że dostajemy to już na samym początku, no ujmuje nas ta książka.
Ta osobista, ale jednocześnie nonszalancka relacja.
A z niej wyłania się portret sympatycznego gościa,
który świętym nie jest. Najpierw dzieciaka, potem chłopaka, w końcu faceta,
który swoje błędy w życiu popełnił, który wielu rzeczy się wstydzi, ale jednocześnie
coś osiągnął, coś zrobił, został zapamiętany i przede wszystkim starał się… No
z różnymi rzeczami się starał. My kojarzymy go przede wszystkim, jeśli nie
jedynie, jako Draco Malfoya z przygód „Harry’ego Pottera”. Jednego z tych
złych, których lubić się nie dało, ale i nie dało też nie cierpieć. A że ta
rola to znaczna część jego życia, nic dziwnego, że książka już w tytule do niej
nawiązuje, a sam tekst to już cała masa okazji do poznania kulisów produkcji.
Więc fani „Pottera” będą zadowoleni. Ale równie ciekawe okazuje się tu być
wszystko o Feltonie, jako takim. Cały ten kontrast między rolą, a nim samym. I
jaki obraz się z tego wyłania.
A ten obraz uzupełniają zdjęcia. Sporo ich. Nie
jest to gigantyczna ilość, ale kolorowe wkładki pozwalają nam lepiej poznać
jego, rodzinę i tym podobne sprawy. Poza tym i tu zaglądamy nieco za kulisy,
choć i bez tego typu dodatków rzecz radziłaby sobie znakomicie. Bo ten prosto,
ale jednak z serca pisany tekst Feltona, pełen ciekawostek i anegdot, po prostu
daje radę. Więc ja jestem jak najbardziej na tak. Tym bardziej, gdy dorzucimy
do tego naprawdę świetne wydanie w twardej oprawie, które samo w sobie ładnie
wygląda. Więc potteromaniacy i fani kina, sięgnijcie, fajna zabawa, trochę
emocji, trochę ożywiania magii, ale i nuta takiej życiowości, zapewniona.
Dziękuję wydawnictwu
Albatros za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz