Dragon Ball Super #100: Burst Forth - Light of Death! – Akira Toriyama, Toyotarou

EKSPLOZJA – ŚWIATŁO ŚMIERCI!

 

Czekałem na setny rozdział, nie powiem. Liczyłem jednak, że akcja z „Super Hero” zakończy się na #99, a tu dostaniemy jakiś fajny jubileusz, coś nowego, świeżego, a tu ta fabuła z kinówki nadal jest. Na szczęście to już koniec, a zaraz potem… No właśnie, co?

 

Najpierw kilka słów o treści. Walka trwa. Już w sumie finał. Gohan wymyśla nowy atak by powstrzymać Cella Max i… No właśnie, koniec, a co dalej?

 

Powiem, że ten setny rozdział, tak bardzo przeze mnie oczekiwany, to spory zawód. Spoilerowo będzie, więc kto nie chce, niech nie czyta, ale… Właśnie, problem w tym, że to bardzo ważny moment, setka, to trzeba uczcić i w ogóle. Ale bałem się, że tym uczczeniem stanie się pokazanie walki Gokū i Vegety i zwycięstwa tego drugiego i dokładnie to dostajemy.

 


Tak, setny epizod to nic innego, jak dokończenie fabuły filmu i nic więcej. Na dodatek samo starcie przebiega zbyt szybko, kończy się na samym początku, potem trochę gadania i domykania, ale niedosyt pozostaje. I niesmak, bo serio czegoś oczekiwaliśmy, na coś liczyliśmy, że zacznie się nowe, że coś fajnego dostaniemy, a tu jedynie te cztery kolorowe strony są jakimś takim wyróżnieniem i nic poza tym.

Szkoda. Fajnie się to ogląda, fajnie czyta, ale nic to szczególnego. Aż żal d… ściska. Ładnie się zapowiadało, a skończyło… No jak zawsze. Co prawda nie koniec to serii, nowe idzie – nie wiadomo jeszcze kiedy – ale zawód pozostał. 

Komentarze