CZŁOWIEK
I GÓRY
Anna Zalewska wzięła się i przełożyła na język
komiksu wspomnienia Wojciecha Ostrowskiego z czasów, kiedy ten brał udział w
wyprawie w Andy. Wyprawie pionierskiej i brzemiennej w skutki. No i bardzo
fajnie to przekłada. Wybiera z jego reporterskich wspominek samo sedno, samo
gęste i serwuje w formie powieści graficznej, która jest i łatwo i szybko przyswajalna,
a jednocześnie pozostaje treściwa i zapewniająca wszystkie te wrażenia, na
jakie liczymy. Czyta się to naprawdę dobrze, rzecz ma w sobie coś i warta jest
uwagi.
Wiktor Ostrowski. Człowiek orkiestra właściwie, bo,
jak podaje Wikipedia, inżynier budownictwa lądowego, podróżnik, fotografik,
taternik, alpinista, autor książek reportażowych, oficer Wojska Polskiego. Tu
jednak chodzi przede wszystkim o tego Wiktora Ostrowskiego, który wspinał się,
który był jednym z pionierów w tym, co robił i należał do tych, którzy jako
pierwsi stanęli na szczycie Mercedario. Tak między innymi.
A o tym, jak to wszystko przebiegało, jak wyglądało
i całej otoczce opowiada właśnie ta historia. Historia, która zabiera nas w podróż
w czasie do początków ubiegłego wieku i tego, jak kształtował się alpinizm, jak
odkrywano i badano nie tylko góry, ale i możliwości, technikę, sprzęt i własne
granice. I jak ważne były też relacje członków załogi, od których często
zależało zdrowie i życie…
I taki to właśnie komiks. Intersująca relacja, niby
reporterska, ale podana z emocjami, niby streszczona, ale jednak w sposób,
nomen omen, treściwy i krwisty. Nie spodziewałem się, że ta opowieść mnie kupi,
ale kupiła. Ciekawie było zanurzyć się w opowieściach o tamtych dniach i
wydarzeniach, pójść z bohaterami w góry. Doświadczyć trudów i zimna, ciężkich
warunków, wykańczającego wysiłku i chwil triumfu. Niby standard przy takich
opowieściach, ale mówi Wam to człowiek, który sporty ekstremalne i narażanie
się (choćby do wejścia na jakiś szczyt jakiś) uważa za głupotę. A jednak mi to
podeszło.
Wiadomo, najciekawsze dla mnie były te wszystkie
fakty i ciekawostki, całe to zaplecze, które pokazuje nam nie tylko dramatyczne
przygody w górach, ale i te mniej znane rzeczy. Fakt, że to wszystko działo się
naprawdę i że to relacja z pierwszej ręki – no teraz to z drugiej, ale jednak
oparta na wspomnieniach uczestnika – tylko podkręca wrażenia. A to, że komiks
więcej pokazuje, niż mówi, robiąc to w formie oszczędnej graficznie, a jednak
wyrazistej, zostawia pewne pole do popisu naszej wyobraźni, co pozwala nam też
bardziej się w to wszystko wczuć.
No i czy trzeba dodawać coś więcej? Dobry, ciekawy
komiks biograficzny. Nie tylko dla tych, którzy lubią góry.
Komentarze
Prześlij komentarz