The Spectacular Spider-Man: Sins Remembered. Sarah's Story - Sara Barnes, Scot Eaton

GRZECHY PRZYPOMNIANE: HISTORIA SARAH

 

„Sins Past” to jedna z najlepszych opowieści nie tylko z runu Straczynskiego, ale w dziejach „Spider-Mana” w ogóle. Wiem, wiem, masa ludzi narzeka, ale nie zmieni to mojego o niej zdania. Nic więc dziwnego, że musiała doczekać się kontynuacji - a w ostatnich latach retconowania, ale wiadomo, to już kwestia na przyszłość. Niestety stworzona przez Sarę Barnes i Scota Eatona opowieść „Sins Remembered: Sarah’s Story” nie dorasta fabule Straczynskiego do pięt i stanowi jedynie zbędną właściwie ciekawostkę, którą śmiało można sobie darować.

 

Sarah i Gabe zniknęli z życia Petera. Tak się przynajmniej wydawało, bowiem wkrótce Parker dostaje z Paryża telefon, że właśnie tam przebywa Sarah i właśnie próbowała popełnić samobójstwo. Leci więc do niej, nieświadomy w co się pakuje…

 

„Sins Past”, poprzedzająca „Sins Remembered” 6-częściowa historia, nie tylko była znakomita opowieścią, która konkretnie namieszała w życiu Pająka, ale też i stała się i jedną z najbardziej komentowanych opowieści o Spider-Manie. Jedni, głównie ci, których aż tak stricte do superbohaterszczyzny nie ciągnie, wolą emocje i psychologię i nie boją się, kiedy odbrązawia się kultowe postacie, się nią zachwycali. Inni, czyli mam wrażenie, że ci, którzy chyba już zapomnieli, że Gwen, gdyby nie jej śmierć, byłaby nudną, nijaką i dość pustą postacią, która niewiele wnosiłaby do serii, odżegnywali od czci i wiary. I teraz ci drudzy mogą się cieszyć, bo „Sins Remembered” to historia rozczarowująca tych, którzy od komiksów oczekują czegoś innego, niż wtórnej akcji i pustych kreacji bohaterów.


Dlaczego tak się stało, skoro materiał wyjściowy był znakomity? Po pierwsze, by kontynuować tę opowieść, wciśnięto „Sins Remembered” w ramy serii Spectacular Spider-man” – wiadomo po co, dla zysku. To nie miałoby jeszcze takiego wpływu, gdyby zajął się nią regularny scenarzysta „Spectaculara”, Paul Jenkins (autor, który nie żałował np. polskich akcentów w przygodach Spidera i solidnej dawki psychologii, a przede wszystkim cierpienia, które tu by zagrało), albo twórca „Sins Past”, Straczynski. Niestety nowa scenarzystka zgubiła gdzieś to, co urzekało w „Past…”. Zabrakło napięcia, klimatu, emocji… Jest humor i kilka ciekawych rzeczy, ale nawet retardacje nie budzą prawdziwego zainteresowania.

 


Ogólnie miałka, nijaka robota bez wyczucia. Gwen czy może bardziej idąc tym śladem Sarah, staje się postacią tak nijaką, jak Gwendolyne w starych komiksach. A cała reszta jest w sumie pretekstowa i zrobiona na zasadzie odcinania kuponików. Podobnie jest z rysunkami – przeciętnymi, acz na szczęście, nieodstraszającymi, przynajmniej za często, bo te twarze, te miny, nosy nawet... Z tym, że nawet gdyby były wybitne, nie ratowałyby opowieści, a szkoda. Plus jest taki, że wszystko to czyta się szybko. Jednak ponieważ na rynku nie brakuje całej masy lepszych opowieści, na „Grzechy przypomniane” szkoda i czasu, i pieniędzy.

Komentarze