Bestia w jaskini i inne opowiadania – Howard Philips Lovecraft

KOSZMARY W GŁOWIE LOVECRAFTA

 

Kochać horrory, cenić literaturę z dreszczykiem, a nie znać twórczości Lovecrafta po prostu nie wypada. To w końcu jeden z najważniejszych i jednocześnie najlepszych pisarzy, mających wielki wpływ nie tylko na gatunek, ale i kulturę popularną. Wprawdzie od jego śmierci minęło już osiemdziesiąt lat, a na rynku pojawiło się mnóstwo wspaniałych twórców literackiej grozy, którzy zdobyli międzynarodową sławę i sami stali się wzorami do naśladowania, lecz Lovecraft wciąż pozostaje jednym z niedoścignionych mistrzów. I tak samo jak przed laty – porusza, emocjonuje, wywołuje napięcie i burzy spokój czytelnika, w niepozorny sposób zasiewając w jego głowie ziarno prawdziwego koszmaru.

 

Szukać wątku przewodniego w niniejszym zbiorze, jak i w każdym innym Lovecrafta, nie ma większego sensu. Bo czy prastara groza wkraczająca do naszej codzienności w pozornie niewinny sposób może być wątkiem samym w sobie? Jest za to coś, co łączy – jeśli nie całą twórczość pisarza z Providence, to na pewno lwią jej część – mitologia Cthulhu. Mitologia opowiadająca o przedwiecznych bytach, czasem nazywanych bogami(choć bardziej pasowałoby do nich jakieś demoniczne określenie), które pochodzą z kosmosu. Ich wygląd przeczy wszystkiemu, co uznajemy za normalne, ich budowa daleka jest od zgodności ze znaną nam biologią, a ich obecność nie przynosi ze sobą niczego dobrego. Groza starsza niż ludzkość wciąż budzi lęk, pradawna, zapomniana, ale też zakazana wiedza wychodzi na jaw, wywołując prawdziwy koszmar, a człowiek, choć dominujący obecnie na Ziemi, wydaje się taki nieistotny wobec potęg, z jakimi musi się mierzyć.

 

Wiele można powiedzieć o twórczości Lovecrafta, oczywiście głównie dobrego, ale wszystko to i tak będzie sprowadzać się do jednego. Bo czy skupimy się na chwaleniu pomysłów samotnika z Providence, czy też na jego stylu lub prowadzeniu poszczególnych historii, sednem i tak pozostanie realizm. Siła przekonywania, z jaką autor serwuje nam swoje nawet najbardziej nieprawdopodobne rzeczy. Wystarczy przyjrzeć się chociażby samemu wyglądowi stworzeń z jego mitologii, a dokładniej temu najważniejszemu i najsłynniejszemu ich przedstawicielowi, Cthulhu. Głowa ośmiornicy, smocze skrzydła, ciało o nie do końca wyraźnych kształtach, ale z rękami o długich pazurach… Gdyby takie stworzenie opisał ktoś inny, wyszłoby śmiesznie – Stephen king, który mocno inspirował się Lovcraftem i wielokrotnie próbował podobnych zabiegów, jest tego najlepszym przykładem – tymczasem w tym przypadku nie tylko nie brzmi to śmiesznie, ale wręcz budzi niepokój.

 

Wszystko to oczywiście zasługa realizmu. Lovecraft pisze o swoich dziwacznych wizjach z takim przekonaniem, że czytelnik nie jest w stanie ich zanegować. Na dodatek zamiast uprawiać jakąś wymyślną literaturę (choć kwiecistości opisów nie sposób mu odmówić), oferuje stosunkowo proste, ale w tej prostocie konsekwentne opowieści z gatunku tych, jakie snuje się nocami przy ognisku. To także dodaje im prawdziwości, a fakt, że pisarz wplata we wszystko „fakty” historyczne, tylko intensyfikuje doznania.

 

Jakie teksty wchodzą w skład tego zbioru? Bardzo różne, w tym Zagłada Sarnathu, Alchemik, Poza murem snu, Koty Ultharu, Ogar, Zimno, Przez bramy srebrnego klucza, Dziwny wysoki dom wśród mgieł, Grobowiec, Biały statek i jedno z moich ulubionych opowiadań Lovecrafta, Sny w domu wiedźmy. Szczególnym sentymentem darzę je choćby dlatego, że pierwszą powieścią grozy, jaką przeczytałem, byli Drapieżcy, Mastertonowska wersja tego właśnie tekstu. Wszystkie opowieści jednak trzymają podobny, bardzo wysoki poziom, urzekają, zachwycają, wciągają i pobudzają wyobraźnię. Nieważne ile razy się je czyta. Warto więc sięgnąć po ten zbiór – czy znacie już te teksty, czy też dopiero chcielibyście zacząć swoją przygodę z Lovcraftem.

Komentarze