Popkultura lubi magię. Nic w tym jednak dziwnego,
któż z nas nie chciałby mieć mocy wykraczających poza nasze ludzkie możliwości
i dokonywać rzeczy, jakie są dla niego nieosiągalne? Ileż opiera się na tym
filmów, ileż powieści i komiksów. I oczywiście gier, nie tylko komputerowych.
„Vudu” to połączenie karcianki z planszówką, które dostarcza szalonej rozrywki,
aktywizującej do różnych zadań i czynności.
Wyobraźcie sobie, że jesteście czarownikiem
władającym nadludzkimi mocami. Może reprezentujecie jednego z adeptów czarnej
magii egipskiej, a może jesteście uczniami złowieszczych Druidów o długich,
białych brodach albo też wymalowanym kapłanem Vudu, dzierżącym w dłoni straszną
laleczkę i igłę… Wszystko to bez znaczenia, bo oto nadszedł czas magicznego pojedynku,
który wyłoni nie tylko tych najlepszych we władaniu czarami, ale także
najwytrwalszych, najlepiej wypełniających swoją narzuconą przez siły wyższe
rolę czy też po prostu mających najwięcej szczęścia. Gotowi zmierzyć się z
magią w jej czarnej, jednak zabawnej odsłonie? A zatem karty, kości i laleczka
w dłoń i do dzieła!
Zawsze, kiedy omawiam gry planszowe czy karciane,
pośród wielu różnych rzeczy piszę także o zawartości pudełka. Dlaczego to
robię? Odpowiedź jest prosta, najczęściej opakowanie obiecuje bardzo wiele,
jednak to, co znajduje się w środku można by już było zamknąć w opakowaniu
kilka razy mniejszym – a jak wiadomo większe zachęca do kupna. I to za większą
cenę przecież. W tym wypadku trochę tak właśnie jest, bo wewnątrz kryje się
niewielka talia kart, kości, małe pionki i mini laleczka Vudu (sympatyczny
gadżet, ale także i element rozgrywki). Resztę pudełka przerobiono natomiast na
planszę do gry, która szczerze powiedziawszy lepiej prezentowałaby się jako
samodzielny kartonik, ale to spostrzeżenie już na marginesie. Jak przedstawia
się jednak sama gra?
Na pewno bardzo ciekawie. Zasady są proste, ale
przebieg całości wcale nie taki oczywisty. Gracz w trakcie zabawy dostaje karty
z opisami klątw, które mogą rzucać, ale żeby użyć którejś z nich, zawodnik musi
najpierw zdobyć właściwe składniki. Te „zbiera” poprzez rzuty kostkami. Użycie
klątwy nagradzane jest punktami, złamanie jej obłożone jest karą utraty
punktów. I to właściwie tyle. Cała zabawa polega jednak nie na tym, a na
działaniu wrogich zaklęć, które zmuszają graczy do wykonywania konkretnych
czynności. Jedna z kart każe więc stać przez całą rozgrywkę na jednej nodze,
druga zmusza by przed rzutem kośćmi zawodnik wstał i usiadł z powrotem albo
wiwatował i pozdrawiał wyimaginowanych fanów, to znów nakazuje piszczeć jak
mysz bądź też obejść dookoła krzesło. A klątw przybywa…
Jeśli gra się w „Vudu” w większym gronie, zabawa
jest niesamowita. Wszystkie te wygibasy, okrzyki, stawanie, siadanie,
klaskanie, trzymanie głowy na stole etc. dostarcza równie wiele rozrywki, co
sama gra. A właściwie nawet więcej, bo całość, choć urocza, jest prosta,
podczas gdy owe aktywizujące wyzwania (którym oczywiście można się
przeciwstawić, ale za cenę utraty punktów) potęgują rozrywkę. Reguły łatwo jest
opanować, trudniej jest skończyć grać, bo „Vudu” wciąga. Co warto nadmienić,
graficzne wykonanie całości jest bardzo przyjemne dla oka, a dołączona do
zestawu laleczka jest sympatycznym gadżetem, który oczywiście nie jest bez
znaczenia dla samej gry.
Jeśli więc macie ochotę na uroczą, zabawną i zachęcającą do aktywnego spędzenia kilku chwil zabawę dla całej rodziny, „Vudu” to pozycja, którą powinniście się zainteresować. Intryguje i oferuje dużo rozrywki oraz śmiechu. Polecam w szczególności na jesienne, ponure dni z klimatem.
Komentarze
Prześlij komentarz