Spider-Man: Media Blizzard – Mark Bagley, Tom DeFalco, Dan Jurgens, Howard Mackie, Tom Morgan, John Romita Jr.

PAJĄK W MEDIALNEJ SIECI

 

No i myślałem, że po kiepskim „Scarlet Spiderze” w wirtualnej rzeczywistości takie idiotyczne tematy zostaną porzucone przez twórców, ale nie. Otwierająca kolejny, ostatni rozdział „Sagi klonów” opowieść „Media Blizzard” to może nie do końca to, ale jednak w podobne tonu uderza i jest wtórnie. I męcząco. A chociaż pewien potencjał był, potencjał na satyrę i przesłanie, te, jeśli się zdarzają – jak widać to w samym finale – są tak łopatologiczne, że aż żenujące.

 

W życiu Pająka pojawiają się… i nowe zagrożenie, i nowa… miłość? Gdy nad miasto nadciąga śnieżyca, nie tylko ona jest niebezpieczna. Wykradziony zostaje bowiem chip, który w normalnych warunkach pozwala na tworzenie swoistej telewizji marzeń – projekcji myśli, wizji – a który teraz może okazać się sporym problemem. Jakby tego było mało, Ben poznaje kobietę – zawodową fotografkę, która zajmuje się robieniem zdjęć Spider-Manowi i oboje zbliżają się do siebie…

 

Może są w tym opisie elementy, które brzmią ciekawie, ale sama historia jest nudna, jak flaki z olejem. Pewne pozytywy tu są, mamy fajne odwrócenie ról, gdy dziewczyna Bena, kiedy tylko coś się dzieje, leci robić fotki, dzięki czemu on ma czas zabawić się w Spidera – w ogóle ten wątek obyczajowy jest przyjemny. Ale reszta… No cóż, słabe to to było, a potencjał niewykorzystany. I nie mówię tylko o satyrze etc., a samej akcji.

 

Bo akcja jest, ale niewiele z tego wynika. Popisówka wizji i efektów prawie nie istnieje, a powinna, temat śnieżycy nie jest wykorzystany prawie w ogóle, a sam finał następuje za szybko. Plus, że nie męczymy się dłużej, minus że wszystko jest takie, jakby na siłę. No i zbędne jest tak naprawdę wszystko to, co się dzieje.

 


Za to graficznie większość opowieści jest jak najbardziej przyjemna. Jurgens i Romita Jr. robią robotę, ogląda się to miło, ale… No zabrakło w tym sporo, by był to przyjemny komiks, do tego by był naprawdę dobry to szkoda nawet mówić. W głowie zostają ze dwie sceny i szata graficzna no i to niestety tyle.

Komentarze