Scarlet Spider: Nawet jeśli przeżyję, umrę / Odkupienie / Noc Goblina – John Romita Jr., Gerry Conway, Howard Mackie, Ross Andru, J. M. DeMatteis, Mike Zeck
Niby skończyłem omawiać wielkie klonowanie, ale... Okej, będzie jeszcze jedna recka, już niedługo, bo być musi, choć temat tak na obrzeżach, ale nie mogłem też darować sobie omówienia tego albumu. Niby to, co tutaj, było w omniaku, o którym pisałem dwa dni temu, rzecz w tym, że ten konkretny komiks wyszedł po polsku, więc zasługiwał na osobne miejsce. I się go doczekał. I, co tu dużo mówić, ten tom Superbohaterów Marvela to nie lada gratka dla wszystkich tych, którzy wychowali się na komiksach TM-Semic, zaczytywali wydawanym wówczas „Azmaing Spider-Manem” i doznali zawodu, kiedy po roku 1998 przerwano serię. Tu bowiem dostają nie tylko sentymentalny powrót do tamtych czasów oraz dokończenie „Sagi Klonów”, ale też i naprawdę dobrą jakość tak opowieści, jak i ilustracji.
Przyjrzyjmy się zatem zawartości, bo
składa się ona na dość kompleksowe podejście do tematu, choć jednocześnie jest mocno wyrywkowa. Inaczej się jednak nie dało, skoro chciano dać nam tu przekrój przez losy postaci, którego historia ciągnęła się przez ponad pięć tysięcy stron różnych komiksów. A zatem całość to
właściwie jednotomowe podsumowanie nie tylko losów Bena Reilly’ego, klona
Petera Parkera, ale też i podsumowanie a także zwieńczenie „Clone Sagi”, która
w Polsce wyszła tylko częściowo. Skład albumu może i wydaje się bezsensowny,
ale jedynie na pierwszy rzut oka.
Tom otwiera 149 zeszyt „Amazing Spider-Mana” czyli
przedostatni zeszyt klasycznej, pierwszej „Sagi Klonów” z lat 70. XX wieku. Opowieść
ta w całości ukazała się w Polsce jedynie w rzucie testowym kolekcji „Spider-Man”,
która nie przyjęła się jednak i chyba nigdy już nie wróci w należytej formie.
Jednakże nawet jeśli nie znacie tych wydarzeń, z tego jednego tylko numeru
dowiecie się właściwie wszystkiego, co działo się w tej opowieści i poznacie jej
finał, wyjaśniający wszystko więc właściwie nic więcej nie trzeba. A co się tu
dzieje? W skrócie Peter staje do ostatecznej walki z Jackalem, odkrywa jego
tożsamość i musi zmierzyć się z własnym klonem. Wszystko tu jest klasyczne i po
prostu znakomite, także pod względem ilustracji.
Lepsze okazuje się jednak „Odkupienie”. W tej
czteroczęściowej miniserii Kaine wraca do Nowego Jorku, a Ben staje z nim do walki. Kaine chce bowiem
zniszczyć jego – czyli nowego Spider-Mana – tak na polu życiowym, jak
zawodowym. Zagrożona jest więc również ukochana Bena, o którą na dodatek
upomina się przeszłość…
Co istotne, w tej opowieści poniekąd streszcza się druga „Clone Saga”, a co zostało pominięte, dopowiadają nam streszczenia wstawione w konkretne miejsca tomu. Jednocześnie dostajemy po prostu świetny komiks (zrobili go w końcu twórcy „Ostatnich łowów Kravena” – a więc przy okazji nie brakuje w nim odniesień do wiersza „Tygrys” Blake’a) o klonach Spidera i ich psychice. Klimatyczny, zamknięty… i budzący wielki sentyment w pokoleniu czytelników wychowanych na zeszytówkach od Semica. Ja, czytając go, znów poczułem się jak dzieciak, który biegał do kiosku po kolejne numery by w styczniu 1999 roku odkryć, że wydawca porzucił „Amazing Spider-Mana” w samym środku „Sagi Klonów”. A teraz możemy po latach przeczytać chociaż kolejny jej rozdział, rozdział dobry, przypominający jak ponure i skupione na bohaterach były przygody z tamtych lat i ile miały do zaoferowania. Choć, nie powiem, wolałbym, żeby w tym miejscu pojawił się komplet „The Lost Years”.
Ale, co cieszy, mamy tu okazję poznać też finał
losów Bena, który następuje w zeszycie #75 „Spider-Mana” wieńczącym ten tom. W
tej opowieści Goblin i Pająk stają do ostatecznego starcia, a Ben traci życie.
Wyjaśnione zostaje kto stał za całym tym klonowaniem, poznajemy finał ciąży MJ
i tym podobne elementy. A wszystko to w pogrubionym numerze, który stanowi
wielki finał pewnego etapu życia Petera, który trak bardzo naznaczony był
klonowaniem, kryzysami tożsamości, tragediami i ponurym tonem…
Co prawda zeszyt ten to czwarta część fabuły znanej jako „Revelations”, a jednak i tak stanowi dobry, samodzielny epilog. Świetnie zilustrowany przez Romitę Jr., który potem na dłuższy czas przejął tworzenie serii, wpada w oko. A co do oka… aż się łezka sentymentu w nim kręci. I to nie jedna. Choć warto w tym miejscu wspomnieć, że w omnibusie, o którym wspominałem, ten numer pojawia się w wersji rozszerzonej o sporo nowych stron, stanowiących wstęp do tego, co potem działo się w serii prowadząc do jej finału.
Dlatego polecam gorąco. Kochacie „Spider-Mana”? To coś, co powinniście mieć na swojej półce. Może nie wszystko jest tu ideale, może rysunki Zecka w „Odkupieniu” się postarzały i nie robią takiego wrażenia, jak w „Ostatnich łowach Kravena”, ale całość jest świetna i pozostawia po sobie uczucie niedosytu oraz żal, że nie wydano u nas nigdy całej „Sagi klonów” (choć liczę na Egmont w tej materii, nie powiem, w Epicach zresztą już saga się zaczęła, ciekawe tylko jak dużo historii z niej zostanie w nich wydana). Bo choć kiczowata, to najbardziej epicka opowieść o Pająkach i jednocześnie kawał mrocznej, nastrojowej i intrygującej historii, którą znać i warto, i trzeba.
Komentarze
Prześlij komentarz