Spider-Man: Return of Kaine - Mark Bagley, Sal Buscema, Tom DeFalco, Todd Dezago, Dan Jurgens, Howard Mackie, John Romita Jr.

POWRÓT BRATA MARNOTRAWNEGO

 

Po słabym początku tego ostatniego rozdziału „Sagi klonów” nadeszła pora na lepszą historię. Bo jest i akcja, i zagadki no i przy okazji ważna to opowieść dla całej serii. Okej, jest przekombinowana, bo zamiast doprowadzić opowieść do jakiejś konkluzji i zamknąć parę wątków, jeszcze więcej miesza w całej fabule, ale przyjemnie się to czyta. A o to chodziło.

 

Kaine umarł. Został zabity przez Spidercide’a, gdy już poznawał prawdę o tożsamości mordercy MJ ze swoich wizji. A przynajmniej tak się wydawało, bo uratowała go pewna organizacja, która teraz chce go wykorzystać do własnych celów. Z tym, że Kaine wcale nie jest do tego chętny, tak samo, jak i do odwdzięczenia im się za ocalenie.

A tymczasem w życiu Bena zaczyna źle się dziać. Kiedy w trakcie pierwszej „Sagi klonów” został wrzucony do komina, był pewien, że to właśnie on był tym, który tam trafił. Tymczasem teraz, w trakcie prac w tym miejscu, znaleziony zostaje szkielet w pajęczym kostiumie. Jeśli to nie Ben był tym, który wtedy tam trafił, to kto? Jakie to będzie miało znaczenie dla niego samego? No i jakie będą konsekwencje tego odkrycia?

 

Mieszają tu twórcy, plączą, kombinują. Przekombinowują, bo kiedy klonów było wielu, fabuła sypała się, jak domek z kart i sięgała dna, a tu znów kolejny klon, kolejne kombinowanie. No ale takich fabuł dawno w serii nie było, poziomem, klimatem i ogółem wracają do tego, co było na początku „Sagi klonów” i to mnie cieszy. Bo ostatnio coś takiego mieliśmy w „Ostatniej przygodzie”, a wcześniej – dużo, dużo wcześniej – gdzieś w okolicach „The Greatest Responsibility”, a może nawet „Time Bomb”.

 


No i fajnie. Może „Saga” skończyć powinna się wcześniej, ale dzięki takim historiom nawet, gdy mam spadki formy w tym oczytywaniu całości (a na pewno najważniejszych historii, bo nie wszystko dorwać mi się udało jak dotąd), wydarza się coś takiego i chcę brnąć dalej. To plus fajne rysunki i mamy historię, którą mogę szczerze polecić. W porządku, fanom, bo to dla nich – i to fanom obeznanym w tym wszystkim jednak – niemniej to też plus. Bo od dawna nawet oni nie byli już zadowoleni. Ja na pewno nie byłem.

Komentarze