Eskadra Do Gwiazd – Brandon Sanderson, Janci Patterson

CYTOWERSUM DOPEŁNIONE

 

Po czterech tomach głównej serii „Cytowersum”, czy jak ktoś woli cyklu „Skyward”, bo i pod taką nazwą występuje ta seria (w skład której wchodzą „Do gwiazd”, „Wśród gwiazd”, „Cytoniczka” i „Śmiała”), nadszedł czas na tom uzupełniający. I szczerze powiedziawszy pewnie niejeden fan ma nadzieję, że czeka nas jeszcze jedna publikacja z tej serii, bo niniejsza książka zbiera trzy nowele napisane wspólnie z Janci Patterson, a przecież Sanderson stworzył jeszcze opowiadania z tego uniwersum. Trochę liczyłem, że te krótkie formy (w tym jedna stworzona wspólnie z Patterson) znajdą się w tej publikacji, bo idealnie by tu pasowały. Ale wiadomo, rzecz oparta jest na oryginalnym wydaniu, w którym ich nie było, więc to już taka uwaga na marginesie. Wracając do tomu to rzecz prezentująca podobny poziom, co główna seria, komu więc się podobało, będzie zadowolony. A reszta śmiało może darować, bo stylistycznie jest nawet słabiej, niż w powieściach.

 

W pierwszej historii, „Sunreach” FM z eskadry Do Gwiazd, musi zbadać sekrety hipernapędu, powiązanego ze ślimakami. Misja będzie jednak wymagała obudzenia obcego Alanika, a i wyprawy do tytułowego Sunreach, czyli stacji badawczej i…

Druga historia, „ReDawn”, zabiera nas na tytułowa planetę. Głównym bohaterem tym razem jest Alanik, który musi zająć się wielką polityką i kolejnymi starciami, bo zbliżą się wojna, ale nie każdy łatwo daje się przekonać do działania.

Wreszcie w „Evershore” bliżej poznajemy losy Jorgena, od ukończenia akademii, do wydarzeń, które mają miejsce ponad pół roku później, gdy musi zająć się nawiązywaniem sojuszy mających pomóc ludzkości. Poza tym zostaje odkryte właśnie powiązanie ze ślimakami. A w tych wydarzeniach znaczącą rolę znów odegra Alanik.

 

Zanim w roku 2018 pojawiła się powieść, w 2008 w magazynie „Asimov's Science Fiction” ukazało się opowiadanie „Defending Elysium” i to od niego zaczęła się niniejsza seria. Jak widać na długą formę trzeba było poczekać dekadę, ale potem rzecz nabrała tempa, bo już w 2019 roku pojawiła się część druga, a po kolejnych dwóch latach na rynek trafił aż cztery nowe rzeczy, najpierw dwie nowele: „Sunreach” i „ReDawn”, potem trzeci tom powieści, „Cytoniczka”, a jakiś miesiąc później jeszcze jedna nowela – „Evershore” (i wszystkie te nowele zostały napisane wspólnie z Patterson, autorką takich pozycji, jak „A Thousand Faces” czy „Boyless” czyli młodzieżowej fantastki i romansów też dla grupy wiekowej young adult). Później powstało jeszcze opowiadanie „Hyperthief” i wreszcie finałowa powieść, „Śmiała”. I w takiej kolejności wszystko to należy czytać (no może poza „Hyperthief”, który jest tekstem dziejącym się po „Evershore”). Wiadomo, można bez tych krótszych form, bo to tylko dodatki, pokazujące inną perspektywę czy dopełniające paru faktów albo informacji, ale jednocześnie razem fajnie się to układa. O ile, wiadomo, seria sprawia komuś przyjemność.

 

Bo niestety, ale jest to bardzo kiepsko pisane. Styl tych książek od początku jest mocno uproszczony, czasem do przesady, z podejściem, jakby czytelnik nie potrafił zrozumieć niczego bardziej złożonego, a to często irytuje. Dużo też w tym takiej infantylności i naiwności, a przecież to historie wojenne, które powinny mieć ciężar i siłę. A w tych nowelkach, choć bliżej im do pełnoprawnych powieści, ba, niejedna powieść bywa krótsza, widać to jeszcze mocniej, bo styl sprawia wrażenie jeszcze prostszego, jeszcze słabszego, jeszcze bardziej infantylnego. Może przez udział Patterson? Niemniej wciąż to całkiem przyzwoita lektura, szczególnie w swoim gatunku. Jest tu akcja, jest szybkie tempo, ale jest też dużo zbędnego gadania, więc nawet jak bywa epicko i dynamicznie, słabo to wypada pod względem wykonania. Ot jakby iść na film SF, który jest epicki z założenia, ale bohaterowie serwują nam teksty brzmiące, jak coś co wypluł translator gogle, a efekty wyglądają, jak z gry komputerowej sprzed dwóch dekad. No zgrzyta i psuje to wiele. Poza tym tu nie ma głębi, nie ma większych ambicji, jest prosta rozrywka, odwołująca się do znanych wszystkim klimatów / schematów filmowej fantastyki z czasów Kina Nowej Przygody – jest w tym wszystkim coś z „Obcego”, coś z „Gwiezdnych wojen” i całej masy innych dzieł. Niestety nie na poziomie, który satysfakcjonował by fanów tych tytułów.

 

Ale to już wiedzą wszyscy, którzy czytali serię. I to do nich skierowany jest ten tom. Tom, który na dodatek zawiera kilkadziesiąt stron usuniętych materiałów z pierwszej części cyklu, wraz z komentarzami autora. A komu będzie mało, niech pamięta, że na rok 2006 planowana jest powieść „Blightfall”, kontynuująca serię i otwierająca nową trylogię: „Skyward Legacy”. I chociaż tym razem rzecz ma pisać głównie Patterson właśnie, miłośnicy i tak nie będą mieli powodów do narzekań. Ale ja już chyba sobie odpuszczę.


Recenzja opublikowana na portalu sztukater.

Komentarze