X MOJEGO
ŻYCIA
Nie zliczę ile już razy brała mnie chęć, by
odświeżyć sobie ten serial. Ostatni raz zrobiłem to parę lat temu, w czasie
covidowego szaleństwa, kiedy pandemiczny lockdown sprawił, że większość dnia
spędzałem na czytaniu / pisaniu, a wieczory na oglądaniu. I to była doskonała
okazja by w końcu przysiąść i obejrzeć całość na raz. Ale od tamtej pory
powtarzałem sobie, że jeszcze będzie okazja, że w końcu to powtórzę, bo to
przecież najważniejszy serial w moim życiu no i powtórzyłem. I nadal super to
wchodzi, chociaż w pewnym momencie poziom mocno spada. A po skończeniu, cóż,
nadal mam ochotę jeszcze kiedyś tu wrócić. Ale na razie wracam pamięcią do
tego, co było.
Jednak po kolei. Najpierw nieco o treści.
Głównych bohaterów serialu jest dwoje. On, Fox
Mulder, może i jest specem od portretów psychologicznych, ale pracuje w tzw.
Archiwum X, czyli miejscu, gdzie trafiają wszystkie paranormalne sprawy (czyt.
odpadki, którymi nikt o zdrowych zmysłach by się nie zajął). Mulder jednak we
wszystko to wierzy, bada – wszystko przez to, że kiedyś kosmici uprowadzili
jego siostrę i dotąd jej nie odnalazł – a jego działania z jednej strony
ośmieszają go, z drugiej są solą w oku władz. Bo jednak spisek na najwyższych
szczeblach istnienie, spisek związany z kosmitami, a przełożeni, by znaleźć na
Foxa jakieś haki, wysyłają mu do pomocy młodą agentkę, Danę Scully. Kobieta nie
wie jeszcze z czym przyjdzie jej się zmierzyć, ale już wkrótce przekona się, że
świat nie jest wcale taki, jaki się wydawał…
Ja i „Archiwum”. Kiedy serial pojawił się w Polsce
na antenie TVP, był rok 1996, a ja nie miałem nawet ośmiu lat. Nie oglądałem go
wtedy, ale udało mi się podejrzeć to i owo w TV, spoglądając czasem przez
palce, co się dzieje na ekranie. Pamiętam, że pierwszym odcinkiem, który
widziałem w całości był „Soft Light”, ale czy było to na premierę, czy w
trakcie emisji powtórek (skłaniam się ku tej drugiej opcji), nie wiem. Wiem za
to, że od tego momentu serial mniej więcej oglądałem regularnie, nie wiedząc,
że TVP miało specyficzne podejście do emisji. Jakie? Zmieniało czasem kolejność
odcinków, by świąteczny wyemitować jak najbliżej daty świąt np., a sezony
dzieliło nieco inaczej niż oryginalna stacja: żeby nie kazać widzom czekać po
emisji finałowych odcinków danej serii, kończących się zawsze w najlepszym
momencie, puszczała dalej kontynuujące je początkowe epizody serii kolejnych, a
potem robiła przerwę.
Co jeszcze pamiętam? Że czytałem komiksy „Z
archiwum X” wydawane przez TM-Semic, ale niestety, nie wszystkie. Ba, w moje
ręce wpadły dwa, ale w mojej mieścinie zawsze był problem z dystrybucją różnych
tytułów. Za to te dwa były naprawdę fajne, w klimacie serialu, z przewodnikiem
po odcinkach. Miałem też karteczki do segregatora z bohaterami, pamiętam, że
spora ilość z nich była źle wydrukowana, ale co tam (kto nie wie czym były
karteczki do segregatora, niech poszuka, warto czasem poczytać o antycznych
czasach). I pamiętam, jak po ósmym sezonie telewizja nie wyemitowała
ostatniego, dziewiątego. Serio. Najpierw prawie nie pojawił się sezon ósmy –
czekaliśmy na niego trzy lata, do roku 2004 – potem dziewiąty nie pojawił się
wcale. Po jakimś czasie zaczęła jednak wychodzić kolekcja DVD i tak w 2009 roku
w końcu widzowie mogli zobaczyć finał serialu (swoją droga była też kolekcja
kioskowa, co dwa tygodnie książeczka z płytą, na płycie po ok 4 epizody i to
dzięki niej obejrzałem pierwsze, przegapione odcinki, ale kupowanie jej było
zbyt kosztowne, więc szybko odpuściłem). Kto jednak nie skorzystał z tej opcji,
na telewizyjną premierę 9 serii musiał zaczekać do 2013 roku, kiedy to Tele 5 w
końcu wyemitowało wszystkie odcinki. W tym wszystkim były też spin-offy
(„Samotni strzelcy” upadli po 13 odcinkach, „Millenium” przetrwało łącznie trzy
sezony – oba seriale zostały jednak dokończone dopiero w „Z archiwum X”), był
komiksowy sezon 10 wydawany przez SQN, ale porzucony po dwóch tomach (a
scenariusz po części zrobił twórca serialu, Chris Carter i była to zupełnie
inna rzecz, niż potem nakręcony faktyczny sezon 10 i 11), były dwa filmy kinowe
(oba kupiłem w kioskowej kolekcji filmów SF) i w końcu telewizyjna kontynuacja,
którą śledziłem najpierw w telewizji, co tydzień nowy odcinek na TVN akurat, a
potem już musiałem dorwać na DVD, bo nie mogłem doczekać się, kiedy pojawi się
na jakichś ogólnodostępnych kanałach.
A potem kanał Zoom zaczął emisję serialu od
początku, a ja znów siedziałem wieczorami i oglądałem, bo chciałem poczuć się,
jak dzieciak, jak wtedy, kiedy oglądało się to właśnie tak, w TV, ale nie
wytrzymałem. Nadeszła pandemia, odpaliłem serial i chłonąłem. Wszystko po
kolei, a potem jeszcze „Strzelców” i „Millenium”. I teraz znów, ale już bez
„Millenium”, bo to w zasadzie znaczenia dla „X” nie ma, a i ja za dobrze serial
pamiętałem. I jesteśmy tu.
SEZONY
1-3
Jak zaczęło się „X-Files”? Od wielkiego
rozczarowania władzą, zawodem aferą Watergate, doniesieniami o UFO, serialami „Kolchak:
The Night Stalker” i „Strefa mroku” i „Milczeniem owiec” i to widać. Wielki
spisek rządu i kosmitów, porwania ludzi, konstrukcja w większości niezależnych
epizodów z paranormalnymi wydarzeniami… A jednak w „Archiwum” udało się to
doprowadzić może nie do perfekcji, ale jednak momentu, gdzie to, co klasyczne,
staje się tak samoświadome, że dostajemy odcinki bawiące się mitologią serii,
odwracające ją, obśmiewające czy wręcz idące w metafikcję. Dlatego to, co
początkowo jest połączeniem horroru, SF, thrillera psychologicznego,
detektywistycznych buddy movies i tym podobnych, podanych w stricte poważnym,
odbijającym polityczną sytuację sosie, z czasem zaczęło wprowadzać elementy
stricte komediowe, satyryczne czy zupełnie abstrakcyjne.
I to wszystko mamy w trzech pierwszych sezonach,
które dla mnie stanowią najlepsze, co serial ma do zaoferowania. Trylogia
„Anasazi” / „Blessing Way” / „Paper Clip” to zresztą jedne z najlepszych
epizodów w ogóle, podobnie, jak „Clyde Bruckman's Final Repose”, który mamy w
trzeciej serii. Na tym etapie serialu niemal wszystko jest ukształtowane,
pomysłowe, nie przesadzone i stanowiące prawdziwą kwintesencję serii. Są rzeczy
niezbyt dobrze pomyślane, samo istnienie archiwum, gdy jest taką solą w oku
władz, nie do końca przekonuje, tak samo jak przywracanie do działania, gdy
zostało już zamknięte po raz pierwszy (a jego geneza też jakoś nie jest dobrze
poprowadzona), ale miodne są te epizody. Krótkie horrory albo fantastyka,
połączone nie tylko głównymi bohaterami, ale powracającym co raz motywem
wspominanego już spisku, który rozwijany i plątany jest coraz bardziej. A
wisząca nad wszystkim tajemnica, co tu dużo mówić, robi robotę, podobnie, jak
pierwsze zabawy mitologią i to od razu na całego, z wyśmiewaniem jej i
bawieniem się tym, kto jest kosmitą, kto człowiekiem i o co tu chodzi („Jose
Chung's From Outer Space”).
SEZONY
4-5 I FILM KINOWY plus MILLENIUM
Ten etap serialu to nadal trzymanie poziomu, ale
też i wkroczenie na nieco przekombinowany grunt. Wątek z kosmitami robi się w
pewnym stopniu przesadzony, dochodzą nowe, często niespodziewane, ale jednocześnie
nie robiące już takiego wrażenia wątki, częściowo zaczęte już wcześniej, ale
jednocześnie klimat i nastrój nadal zachwycają, a poszczególne epizody są
świetne. Perełki, jak „Small Potatoes” zachwycają, pomysłowość nie przestaje urzekać,
a zabawa jest znakomita.
No i jeszcze ta kinówka. Niby jak wydłużony odcinek
serialu, mitologiczna, ale tu widać większy budżet, lepsze efekty, ale klimat
ten sam. I fajne zrobienie z tego historii, którą jednak można było obejrzeć
bez znajomości serialu (co polskim widzom się przydało, bo film do naszych kin
trafił wtedy, kiedy TVP2 zaczęło dopiero emisję piątego sezonu, a jednak akcja
kinówki dzieje się już po wydarzeniach tej serii), ale kto znał, dostawał
świetny pomost pomiędzy sezonami – zresztą to, co widzimy na początku szóstej
serii bezpośrednio do niego odnosi.
Poza tym w tym czasie Carter wystartował z drugim
serialem, „Millenium”. Produkcja, która doczekała się trzech sezonów, zanim
została przerwana, wystartowała równocześnie z czwartym sezonem, nie była początkowo
powiązana z „Archiwum” (ot serial o zbrodniach, gdzie w tle nadciąga
apokalipsa). Potem jednak, w siódmym sezonie „X-Files” pojawił się odcinek
domykający wątki z serialu, wciąż jednak pozostawiający sporo niedopowiedzeń.
SEZONY
6-7
Nowe otwarcie, ale też i ostatnie naprawdę
znakomite sezony. Czuć w nich pewien spadek formy, ale też i widać większe
zaangażowanie aktorów w proces powstawania serialu. Niestety nie tylko.
Duchovny, czyli serialowy Mulder, w tym okresie pozwał Foxa za jego zdaniem należące
mu się pieniądze, a potem zaczął mieć dość serialu i tego, jak jego postać jest
prowadzona i postanowił odejść. Zanim to jednak nastąpiło, dostaliśmy ciekawy
okres serii, mniej udany niż poprzednie, ale jednocześnie w końcu
doprowadzający do finału niektóre wątki, a także sporo eksperymentujący z
tematyką.
Duchovny, który już wcześniej współtworzył niektóre
epizody, dał się nam poznać tu jako scenarzysta i reżyser, który potrafił
zrobić zarówno nasycone emocjami historie („Unnatural”), jak i fajny pastisz („Hollywood
A.D.”). Gillian Andersona, serialowa Scully, też zaserwowała nam jeden odcinek,
nieszczególnie udany, ale ważny, choć nie będę zdradzał dlaczego. No i jeszcze
te odcinki, jak dwie części „The Sixth Extinction” (naciągane, przesadzone, ale
ze znakomitymi wątkami i sekwencjami, jak wizja przyszłości) czy… No właśnie,
dwa epizody – „Sein und Zeit” oraz „Closure” – to jedne z moich ukochanych
odcinków w ogóle, które we wzruszający sposób, do dźwięków „My Weaknes”
Moby’ego doprowadzają do końca wątek Samanthy i dają Mulderowi katharsis (i
tylko szkoda, ze reperkusje wydarzeń tych dwóch epizodów jakby nie istnieją w
kolejnym, ale co tam). A potem jeszcze finał, który zapowiada wielkie zmiany w
serii i obsadzie.
SEZONY
8-9 I SAMOTNI STRZELCY
Czyli wielkie zmiany i wielki spadek formy. Mulder najpierw
obecny jest w mniej więcej połowie jedynie epizodów, a potem prawie się nie
pojawia – w środku ostatniego sezonu mignie nam na moment, by zjawić się
dopiero w finałowych dwóch odcinkach (wszystkie inne jego pojawienia się, czyli
w jeszcze dwóch odcinkach to jedynie sceny z dawnych odcinków). Zastępuje go
Doggett (Robert Patrick – i od razu morda się cieszy, bo jak tu nie lubić
T-1000), a Scully z czasem schodzi na dalszy plan, ustępując pola Monice Reyes.
Ale najbardziej boli spadek jakości, dużo epizodów jest zwyczajnie mocno
przeciętnych, wątki mitologiczne nie kleją się ze sobą, postacie, jak Gibbson,
zostają zapomniane, a całość po prostu zmierza nie tyle do wyjaśnienia
wszystkiego, ile podsumowania wszystkich dotychczasowych wyjaśnień, z dodaniem
po prostu kiedy ma się stać nieuniknione.
Pojawiły się też inne zmiany. Najpierw nieco
odmieniono starą czołówkę, potem dano nam zupełnie nową, a sam serial nabrał
jakiegoś mroczniejszego tonu od strony wizualnej. Nadmiar cieni, podkręcony
kontrast i używanie filtrów w niektórych epizodach nie wychodzi serii na dobre.
Nadal się to wszystko dobrze ogląda, ale widać, że to już nie ten sam, chociaż
nowi bohaterowie starają się być, jak Mulder i Scully (Doggett jest sceptykiem,
jak Scully, ale podobnie jak Mulder zmaga się z niewyjaśnionym losem kogoś mu
bliskiego, Monica to jednak całkowity Mulder, wierząca w paranormalne zjawiska
etc., choć początkowo na to nie wygląda).
Gdzieś pomiędzy tym wszystkim pojawia się serial
„Samotni strzelcy”, emitowany pod koniec ósmej serii, ale jego lekka forma,
choć przyjemna i z paroma naprawdę zacnymi epizodami (lekarz morderca
chociażby), nie do końca zdała egzamin. Z „Archiwum” łączy go niewiele, akcja
odcinków to komediowa sensacja: szpiedzy, mordercy, wynalazki, które mogłyby zrewolucjonizować
świat, ale lepiej światu ich nie dawać etc., ale poza Strzelcami, którzy nieraz
pomagali Mulderowi, pojawia się zarówno Mulder, jak i chociażby agent Fletcher
i… No i serial kończy się zaledwie po 13 epizodach, cliffhangerem, a potem
pewne wątki kontynuujące to wszystko otrzymujemy już w premierowych epizodach 9
serii „Archiwum”, by temat ostatecznie zakończyć w odcinku 15. A samo
„Archiwum” zamknęło się wkrótce potem, pozornie definitywnie, ale w otwarty
sposób. Do czasu.
FILM 2 I
SEZONY 10-11
Film „Chcę wierzyć” trafił do kin po sześciu latach
od wyemitowania ostatniego odcinka (czyli w Polsce pojawił się szybciej, niż 9
sezon) i pokazywał dalsze losy Muldera i Scully, oraz jak się wyplątali z
poprzedniej afery, ale przede wszystkim był opowieścią, która nie kontynuowała
mitologii serii, co zawiodło fanów. Sama produkcja urzekała zimowym klimatem,
fabułę miała niezłą, ale nie kleiło się to wszystko zbyt dobrze. Acz jako taki
wydłużony epizod typu monster of the week (tak nazywały się niemitologiczne
odcinki) nieźle sobie radził. No i stanowił całkiem niezłe drugie zakończenie
serialu, nie zostawiając bohaterów w zawieszeniu, jak to Carter zrobił
poprzednim razem.
Siedem i pół roku później serial wrócił w formie liczącego
ledwie 6 epizodów sezonu 10, który powrócił do starej czołówki, ale nie
jakości. Wątek mitologiczny, rozpisany na łącznie pięć odcinków (dwa w sezonie
10, trzy w 11, ale tak naprawdę tej mitologii było więcej, bo odcinki takie,
jak „Founder's Mutation” czy „This” dodawały do tematu coś od siebie), zawiódł
fanów, a sam serial, chociaż zakończony swój finał miał na tyle otwarty, by
można się było spodziewać kontynuacji, której jak dotąd nie doczekaliśmy. Czy wolałbym,
żeby powstała jednak trzecia kinówka, o której mówiło się przez lata, zamiast
sezonów 10-11? Nie, bo jednak komediowe epizody o Potworołaku czy Efekcie
Mengele to perełki, które po prostu pozamiatały, ale nie pogardziłby, żeby ktoś
zamiast planowanego (oby jednak rzecz nie doszła do skutku, bo nie ma co
ciągnąć tego uniwersum, a jedynie dać mu godne zwieńczenie) rebootu postawiono
na kinówkę – albo po prostu streamingową pełnometrażówkę – gdzie domknięto by
ostatecznie temat i wyjaśniono losy niektórych postaci. Czy się doczekamy? Cóż,
przynajmniej nie skończyło się po serii 10 (a było takie ryzyko, skoro na
kolejne epizody czekaliśmy dewa lata) i jakiś tam finał mamy. A kogo nie satysfakcjonuje,
ten może sięgnąć po komiksowe sezony 10 i 11, bo to zupełnie inne historie, w
których nie ma może Williama, ale jest za to… a sami zobaczycie, pod warunkiem,
że poszukacie oryginalnego wydania.
No ale ja na tym wszystkim dobrze się bawiłem. Może
narzekam czasem, może marudzę, że tu spadła jakość, a tamto to już nie to –
albo coś w ten deseń – ale i tak nawet najsłabsze epizody dostarczyły mi pewnej
frajdy i poniżej pewnego poziomu nie zeszły. To zawsze był fajny serial, a w
najlepszych momentach perełka klimatu, akcji czy emocji. Były odcinki, jak „Home”,
gdzie klimat rodem z „Teksańskiej masakry” fajnie grał obrzydliwościami i kontrowersjami
na ekranie, było puszczanie oka na granicy remake’u „Coś” w epizodzie „Ice”, było
łączenie popkulturowych schematów, teorii spiskowych, baśni, legend, podań, technologicznych
zagrożeń i lęków różnych czasów. Tu w zasadzie jest wszystko, miks gatunkowy z
wiszącym nad wszystkim romansem głównych bohaterów (zbędnym, ale obecnym)
włącznie. A wszystko tak zgrabnie, tak z wyczuciem, z tak fajnym wykonaniem, że
ja to kocham całym sobą i cokolwiek nie obejrzę, „X” pozostanie serialem mojego
życia. I będę chciał do niego wracać.
A poniżej drobna chronologia, jak to wszystko
oglądać. Co prawda nie ma znaczenia, w którym momencie obejrzymy „Millenium”,
byle przed sezonem siódmym, ale jako, że ja osobiście lubię jednak tak, jak i
kiedy wszystko wychodziło (a i na różnych forach widziałem pytania odnośnie takiej
chronologii), zamieszczam poniżej spis:
·
Z Archiwum X, sezony 1-3,
sezon 4 odc. 1-3
·
Z Archiwum X sezon 4, od odc.
4, Millenium sezon 1 (jeden odcinek „Archiwum”, jeden „Millenium”, przeplatane
aż do finału: 22 odc. „M”, a po nim 24 „X”)
·
Millenium, sezon 2, odc.
1-6
·
Z Archiwum, sezon 5,
Millenium sezon 2 – przeplatane po jednym odcinku, aż do finału – 23 odc. „M”,
20 odc. „X”
·
Z Archiwum X: Pokonać
przyszłość (film kinowy)
·
Millenium, sezon 3, odc.
1-6
·
Z Archiwum, sezon 6,
Millenium sezon 3 – przeplatane po jednym odcinku, aż do finału – 22 odc. „X”,
22 odc. „M”
·
Z Archiwum X, sezon 7,
sezon 8 odc. 1-14.
·
Samotni strzelcy, odc.
1-6
·
Z Archiwum X, sezon 8, odc.
15-19, Samotni strzelcy od odc. 7-13, przeplatane po jednym odcinku
·
Z Archiwum X, sezon 8,
odc. 20-21, sezon 9
·
Z Archiwum X: Chcę
wierzyć (film kinowy)
·
Z Archiwum X, sezony
10-11
Komentarze
Prześlij komentarz