Amazing Spider-Man: Trouble On The Horizon – Dan Slott, Christopher Yost, Giuseppe Camuncoli, Matthew Clark, Humberto Ramos
Ten tom „Amazing Spider-Mana” jest widowiskowy. Ten
tom „Amazing Spider-Mana” jest spektakularny. Wreszcie też ten tom „Amazing
Spider-Mana” jest epicki. A mimo to pozostaje jedynie przyzwoitą rozrywką,
która nie zachwyca ani nie powala na kolana. Chociaż jednocześnie także nie
rozczarowuje, jako typowy akcyjniak. Ot taki jego paradoks. Ale po kolei.
Na początek dostajemy tu historię „Jak zabiłem
jutro”, gdzie Peter znów jest świadkiem tragicznej przyszłości. Wszystko
zaczyna się gdy Grady prezentuje Peterowi najnowszy wynalazek - drzwi do dnia
jutrzejszego. Gdy Parker przez nie przechodzi, widzi, że jutro Nowego Jorku już
nie ma. Zniszczyła go jakaś katastrofa, a to dlatego, że gdy Peter wszedł w
portal, nie było go tu jako Spider-Mana. Czy po powrocie będzie w stanie zapobiec
katastrofie?
I ta opowieść to kolejny udany moment Pająka. Ciekawe przedstawienie podróży w czasie, fajna akcja. Trochę brak czegoś ponad, ale jako rozrywka, trzyma poziom. Gorzej, że podobną i to bardzo fabułę mieliśmy okazję czytać za czasów „Sagi klonów”, gdy Spider ujrzał apokaliptyczną przyszłość, której był sprawcą. I nawet scenerie były tam podobne, a takie jawne plagiatowanie wątków – zresztą w mniej klimatyczny, niż kiedyś sposób – irytuje.
Za to sporo ratują bardzo udane ilustracje Ramosa, który
sprawdza się w takich epickich, pełnych ognia i błysków opowieściach. Wiadomo, jego specyfika jest, jaka jest i można jej nie lubić, ale tutaj akurat dobrze pasuje. Choć nadal to cartoonowe jest i momentami pokraczne, ale za to z charakterem i widowiskowymi barwami.
W kolejnym zeszycie Peter i Uatu zastanawiają się
nad tajemnicą pracownika laboratorium nr 6. Gdy Spider odkrywa, że jest w nim
Morbius, żywy wampir, zaczyna się pojedynek...
Tym razem twórcy doprowadzają wreszcie do finału
temat Morbiusa, choć jednocześnie zaczynają wprowadzać w temat, który powróci
za kilka zeszytów. Wyszło im to nieźle, choć bez rewelacji. Ot kolejny zeszyt
Pająka i tyle.
Kolejna opowieść, choć twórcy serwują nam ją pod
szumnym tytułem „Najwspanialszy bohater we wszechświecie”, to niestety typowy
superbohaterski przecietniak. Gdy kontakt ze stacją kosmiczną, na której
przebywa John Jameson zostaje utracony, Spider i zmartwychwstały Johnny Strom,
ruszają na ratunek. Nie wiedzą, że czeka ich tam starcie na śmierć i życie z
octobotami…
Ta opowieść, jak wskazuje sama treść, to zeszyt
humorystyczny, lżejszy, ale wprowadzający do poważnej i ważnej historii, jaka
rozegra się już za. Niemniej jednocześnie to tylko rozrywka dla fanów, choć
czyta się to miło i nie najgorzej ogląda.
I taki właśnie jest cały ten tom. Mam parę
istotnych momentów, ale żeby do nich dotrzeć, trzeba przebrnąć przez
efekciarską, ale mało efektowną akcję. Choć trzeba przyznać, że nie ma tu nudy.




Komentarze
Prześlij komentarz