Hobbit. Pustkowie Smauga. Oficjalny przewodnik po filmie - Brian Sibley

HOBBIT – ZNAKOMITEJ PODRÓŻY CIĄG DALSZY


Bilbo i krasnoludy wydostali się wraz z Gandalfem ze śmiertelnego niebezpieczeństwa, ale przed nimi wciąż daleka droga Samotnej Góry. Zanim zaś osiągną cel, muszą jeszcze przeżyć spotkanie z  Beronem i odwiedzić owianą złą sławą Mroczą Puszczę – a Gandalf nie zawsze może im towarzyszyć, zajęty swoimi, jakże tajemniczymi sprawami. Kontynuują więc epicką podróż, a my, wraz z autorem przewodnika, możemy wyruszyć wraz z nimi i dalej odkrywać rzeczy, których nie widzieliśmy na ekranie.


Pierwszy przewodnik okazał się zachwycającą książką godną polecenia każdemu fanowi Tolkiena, ale także kina. Każdemu, kto chciałby poznać tajniki powstawania superprodukcji i zakulisowe ciekawostki – niezależnie od tego, czy zna Hobbita czy też nie. Drugi utrzymał ten ton i stylistykę i zabrał czytelników na przepiękną wędrówkę bardzo bogato ilustrowaną zdjęciami z filmu i planu, szkicami poszczególnych lokacji i obrazami autorstwa ludzi, którzy zasłynęli najlepszymi ilustracjami książek Tolkiena. Wydano to wszystko oczywiście bardzo pięknie, na świetnym papierze i w znakomitej jakości druku, tak że samo patrzenie na tom sprawia przyjemność.


Co się zaś tyczy treści, oferuje ona wszystko to, na co apetyt zaostrzyła pierwsza część przewodnika. Czytelnik fan Tolkiena znajdzie tutaj dogłębną relację z powstawania filmu, pozna aktorów i postacie, otrzyma mnóstwo ciekawostek, których próżno szukać gdzie indziej, zapozna się z wywiadami z poszczególnymi członkami ekipy, odkryje tajemnice stojące za efektami specjalnymi… Trudno wymienić wszystkie aspekty, jakie mieści w sobie „Przewodnik”. Mogło to się przełożyć na chaos panujący w treści, na szczęście autor tak obeznany ze swoim rzemiosłem, jak Brian Sibley, który niewątpliwie należy do najlepszych twórców publikacji zza filmowych kulis, prowadził sobie znakomicie z ogarnięciem mnóstwa faktów.


Znakomicie kontynuuje także to, co  stanowiło wielką siłę przewodnika po pierwszej części „Hobbita”, a mianowicie jego swoistą uniwersalność. Album bowiem znów znakomicie nadaje się nawet dla ludzi, którzy Tolkiena nie znają, bądź też nie znoszą, ale interesuje ich kino i strona techniczna powstawania filmu, prezentując im wszystkie chyba aspekty towarzyszące epickiej produkcji.


Jednym słowem – super. Aż żal, że po polsku częściej nie ukazują się podobne publikacje.


Ja czytając oba „Przewodniki” znów czułem się jak dzieciak, który przed laty odkrywał Śródziemie i zapragnąłem tam powrócić. I choć filmowe „Hobbity” nie przypadły mi do gustu, książkami o nich byłem zachwycony.

Komentarze

  1. Film absolutnie do mnie nie przemówił,ale tej książki Ci zazdroszczę,chętnie przejrzałbym ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mocno rozważam sprawdzenie obu przewodników. Nie może to być złe, skoro tak piszesz w superlatywach i na serwisach są dobre oceny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Filmów nie trawię, jeśli mam być szczery, ale przewodniki dały mi mnóstwo świetnej zabawy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz