Dom na wyrębach - Stefan Darda

DOM STRACHÓW


Moją przygodę z Dardą zacząłem od może niewłaściwej strony, bo od jego opus magnum, jakim niewątpliwie jest „Czarny Wygon”, ale na pewno w sposób bardzo udany. Teraz nadeszła pora zmierzyć się z jego debiutancką powieścią i – nie ma co ukrywać – z pojedynku tego wychodzę bardzo usatysfakcjonowany.


Lipiec roku 1995. Marek Leśniewski, wykładowca prawa, przenosi się w sam środek głuszy, do okazyjnie kupionego domku w tytułowych Wyrębach. Zdrada, jakiej dopuścił się wobec żony, sprawiła, że porzucił życie w mieście. Wieś jednak nie wita go zbyt ciepło. Ledwie chwilę po przeprowadzce zaczynają dziać się dziwne rzeczy – ktoś przestawia bądź niszczy rzeczy w domku. Wandale? Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że do środka nikt nie byłby w stanie wejść? A może winny jest dziwny sąsiad, człowiek, którego niejeden podejrzewa o morderstwo, choć oficjalnie oczyszczono go z zarzutów. Co dzieje się w Wyrębach? Jakie tajemnice skrywa okolica i jej mieszkańcy?

Przekonajcie się!


Darda to zdecydowanie najlepszy z rodzimych pisarzy grozy, który przytacza doskonale znane nam lęki, lęki tradycyjne i te graniczące z miejską (a raczej wiejską) legendą, i wyciska z nich wiele potencjału. Duchy? Nawiedzony dom? Dziwny sąsiad? Zbrodnia? Mroczna sceneria? To wszystko już było, ale autor nie próbuje udawać, że odkrywa nowy ląd – odkrywa natomiast nowe jego strony. W „Domu…” jednak nie groza, a coś innego staje się (przynajmniej w pierwszej połowie) tematem numer jeden, który stanowi prawdziwą przyjemność – natura i wieś. Pilipiuk, który zresztą wypowiada się na okładce powieści, nazywany jest największym piewcą polskiej wsi od czasu Reymonta, Dardę trzeba więc nazwać największym piewcą polskiej wsi w literaturze grozy. Opisy przyrody i wiejskiego życia nie dość, że w punkt trafione, są u niego realistyczne i urzekające. A co najważniejsze chyba pierwszy raz spotkałem się z tym, aby przedstawianie na poważnie gwary, nie wypadło śmiesznie czy sztucznie, a to duża sztuka.


Omawiając „Dom na Wyrębach” trzeba także koniecznie wspomnieć o postaci przyjaciela głównego bohatera/narratora powieści, człowieka na wskroś urzekającego. Człowieka, który wulgaryzmy stosuje jako synonimy i interpunkcję, którego powiedzeń nie powstydziłaby się klasyka polskich na tym polu dokonań, ale który jest zarazem do rany przyłóż. Podobnie intrygująco przedstawia się sąsiad Marka, ale wątek ten trzeba już poznać samemu. To wszystko, to zderzenie powagi z humorem, spokojnej, sielskiej scenerii z mrocznymi elementami i mieszczucha z tradycją grozy, czyta się po prostu znakomicie i bez chwili nudy, a do tego z pewną porcją wzruszeń. I oczywiście chce więcej, a że Darda na jednej książce nie postał, jest za czym się rozejrzeć. Kochacie grozę? A może tylko cenicie albo lubicie? Nie ważne, sięgnijcie, bo sięgnąć jest po co. Polecam. Zachęcam. 

Komentarze