Przeklęta puszcza 1280 - Mariusz Moroz


EGO TE BAPTIZO IN GLADIO


Jako czytelnik, który nigdy nie przepadał za dziełami historycznymi – nie ważne czy to w formie kinowej, literackiej czy komiksowej (z drobnymi wyjątkami oczywiście) – niezbyt nadaję się do oceniania tego typu dzieł. Ale „Przeklęta puszcza” to naprawdę niezły komiks z dobrą szatą graficzną. Dzieło przypominające mi stare rodzime prace z tego gatunku, które miałem okazje czytać w dzieciństwie.


XIII wiek. W Europie powstaje państwo rycerzy-zakonników, które ogniem i mieczem chce wprowadzić wśród pogańskich plemion nową wiarę. Dotychczas Prusowie niszczyli chrześcijańskie kościoły i zamki, i mordowali wyznawców, ale teraz wszystko się zmieniło. Jednakże zakonnicy chcą zająć się „wrogami” w sposób ostateczny. Za ostatnim chrześcijańskim bastionem rozciąga się puszcza, w której kryją się poganie. Wyprawa krzyżowa ma się z nimi rozliczyć, a do rycerzy dołącza mnich z tutejszego nikomu nieznanego bractwa, który ma chronić zbrojnych przed tym, co czai się między drzewami. Pradawna magia bowiem nie śpi, a nawet zakon nie zdaje sobie sprawy z czym tym razem przyjdzie mu się zmierzyć. Tymczasem mnich także przekonuje się, że nie miał najmniejszego pojęcia o okrucieństwie, do jakiego zdolni są rycerze szerzący wiarę…


„Przeklęta puszcza” to nie tyle komiks historyczny, ile rzekłbym słowiańskie fantasy mocno osadzone  w realiach historycznych. Bardzo swojski, trzymający się kiedy to możliwe faktów (te zostały omówione szerzej na końcu albumu), łączący popularne trendy z naukową nutą. Fabularnie sama opowieść jest prosta, ale ciekawa. Archaiczne dialogi, szybka, krwawa akcja i nieco magii składają się na naprawdę niezły komiks nie tylko dla miłośników zdarzeń z przeszłości.

 

Ciekawiej jednak niż fabuła przedstawia się szata graficzna „Mrocznej puszczy”. Mariusz Moroz rysuje w sposób kojarzący mi się ze starymi polskimi komiksami historycznymi. Miałem podobne (dwujęzykowe na dodatek) pozycje prezentujące losy władców naszego kraju i to one przypomniały mi się w pierwszej kolejności. Autor bowiem znakomicie rysuje tła, przyrodę, roślinność, gorzej wychodzą mu twarze, ale nie jest to jakiś duży minus – ot taka specyfika, a nie to, że nie potrafi. Czego nie da się do końca powiedzieć o kolorze. Komiks o wiele lepiej prezentowałby się w czerni i bieli, jednak i tak całość wypada całkiem nieźle. Szczególnie, że została wydana w znakomity sposób – papier kredowy, twarda oprawa.


Jeśli lubicie historyczne fantasy, albo po prostu komiksy historyczne, „Puszcza” to propozycja dla Was. Może nie jest wybitna, ale prezentuje się ciekawie i mile dla oka. A sam Moroz wypada intrygująco, jako rysownik.

Komentarze