Amelia i Kuba: Mi się podoba - Rafał Kosik

M(N)I(E) SIĘ PODOBAŁO


„Amelia i Kuba”, opowieść, która wydawała się jedynie chwilową odskocznią od przygód Felixa, Neta i Niki, szybko wyrosła na samodzielną serię, przenoszącą co prawda schematy „FNiN” na dziecięcy grunt, ale posiadającą własny charakter. Całość zadebiutowała ledwie pięć lat temu, a na rynku dostępnych jest już siedem tomów. Najnowszy z nich, „Mi się podoba”, ujrzał właśnie światło dzienne i cóż można rzec, jak nie to, że powieść trzyma znakomity poziom poprzedników.


Ileż to już historii zaczęło się od niewinnego zbłąkanego psa? Nie sposób tego wymieniać. Teraz nadszedł czas by Kuba i Amelia dołożyli do nich swoje trzy grosze. Mi cichłaby mieć psa, ale niestety jest uczulona na sierść tych zwierząt. Kiedy więc w jej życiu pojawia się niemal łysy, trójnogi psiak, wraz z nim rodzi się nadzieja na spełnienie marzeń. Jednak ani ona, ani Kuba i Amelia nie wiedzą jeszcze jak niezwykłe rzeczy wydarzą się w ich życiu właśnie przez zwierzę!


Amelia i Kuba to nie tylko młodsze rodzeństwo – oczywiście ideologiczne, nie dosłowne, żeby nie było – Felixa, Neta i Niki, ale też i swoisty spin-off „FNiN”. Kto uważnie przeczyta serię, z pewnością znajdzie niejeden znajomy element, ale to już do odkrycia pozostawiam czytelnikom. Na odbiór całości nie ma to najmniejszego wpływu – ot stanowi miłe, acz niezobowiązujące puszczenie oka do fanów „FNiN” – bo „AiK” to samodzielny cykl. Dla dzieci, ale tak dobrze napisany i pomyślany, że zarówno młodzież, jak i dorośli miłośnicy prozy Kosika będą z całości zadowoleni.


Bo chociaż książka jest prosta pod względem języka i stylu i skomplikowanych treści także w sobie nie zawiera, Kosik to Kosik i wszystko buduje na logicznych, prawdopodobnych i przekonujących pomysłach. To, co spotyka bohaterów, jak dziwne i niezwykłe by nie było, zawsze ma konkretne umotywowanie. Czy to w ramach dostępnej nam wiedzy, czy też fantastycznej techniki, wyjaśnienie zawsze jest osadzone mocno w gruncie, po którym twardo stąpamy wraz z autorem.


Ale wszystko to jest jakże lekkie, przyjemne i zabawne. Ciekawe, sympatyczne postacie – wyraziste, choć o prostej psychologii – z miejsca zjednują sobie czytelnika, a przygody, które przeżywają, angażują i sprawiają, że całość pochłania się dosłownie na raz. Bo trzeba oddać, że Kosik, nawet w tak nieskomplikowanych książkach potrafi tworzyć opowieści dalekie od infantylności i nieobrażające inteligencji czytelnika w różnym wieku. Jednocześnie nie zapomina o dorzuceniu do tego wszystkiego sporej dozy satyry, a całość podlewa solidną dawką świetnego klimatu pomieszanego z urokiem. Niejedna wzruszająca scena – przynajmniej dla tych, którzy takim scenom ulegają – też się znajdzie.


A wszystko to w niepozornej książeczce, ładnie wydanej, uroczo zilustrowanej i przykuwającej z miejsca wzrok. Można ją czytać samodzielnie, więc jeśli nie znacie poprzednich tomów, śmiało możecie sięgnąć po ten. Ale na nim się nie skończy, bo „Amelia i Kuba”, podobnie jak „Felix, Net i Nika wciąga i uzależnia. Ja ze swej strony polecam i na koniec powiedzieć mogę jedno: m(n)i(e) się podobało (i czekam na więcej).

Komentarze