MANGA
ODŚWIEŻONA
„Atelier spiczastych kapeluszy” to
jedna z najbardziej europejskich w swojej tematyce i wykonaniu mang. I zarazem
także to jedna z najciekawiej zilustrowanych serii komiksowych z Kraju
Kwitnącej Wiśni, jakie w ostatnich latach trafiły w moje ręce. Ale to nie jedyne
plusy całości, bo przede wszystkim opowieść ta to kawał ciekawej historii,
która spodoba się zarówno miłośnikom typowych mang fantastycznych, jak i fanom
dzieł pokroju „Harry’ego Pottera”.
Jeśli nie wiecie o co w tym
wszystkim chodzi, kilka słów przypomnienia. Oto Koko marzyła o władaniu magią,
jednak w jej świecie mogli się tym zajmować tylko ludzie z wrodzonymi
predyspozycjami. Tak się przynajmniej wydawało, bo kiedy dziewczyna trafiła pod
opiekę sympatycznego magika, zmieniło się całe jej życie.
Teraz, wraz z pozostałymi
uczennicami, w mieście Karn stara się przetrwać atak smoka. Sytuacja jest tym
trudniejsza, że Koko sobie niezbyt radzi z magią, a przez koleżanki traktowana
jest jak kula u nogi. Czy dziewczyna pomoże im czy tylko pogorszy sytuację? I
jak poradzą sobie młode uczennice w walce z bestią?
Tymczasem Qifrey ze swoimi
towarzyszami stara się odnaleźć swoje podopieczne. Uważa, że za wszystkim stoją
Ronda – grupa wyjętych spod prawa czarodziejów, bez skrupułów korzystających z
zakazanej magii. A co więcej, Koko może być kluczem do ich odnalezienia…
„Atelier spiczastych kapeluszy” to
kolejna mangowa seria, która pozytywnie mnie zaskoczyła. Pierwszym zaskoczeniem
było jej wykonanie, tak mocno czerpiące z europejskiego komiksu, że aż egzotyczne,
jeśli patrzeć przez pryzmat japońskiego odbiorcy. Kolejnym zaskoczeniem okazała
się sama tematyka, również mocno poprowadzona w stylu dzieł europejskich, a
wreszcie zdumiała mnie też sama jakość tej serii. To tylko opowieść fantasy o
czarodziejach, ileż to już takich tworów było, prawda? A jednak mamy tu do
czynienia z czymś naprawdę niesamowitym, urzekającym i wciągającym.
Japończycy nie raz pokazali nam, że
są mistrzami w wyciskaniu nawet z najbardziej ogranych motywów tego, co
najlepsze. Ciekawa fabuła, znakomite zwroty akcji, wyraziste postacie, wreszcie
rewelacyjna szata graficzna, znajdująca się na styku europejskich komiksów i prac
mangaków pokroju Katsuhiro Ōtomo, pełna realizmu i sporej dawki odświeżenia w
postaci estetyki w mangach rzadko spotykanej. W skrócie: „Atelier spiczastych
kapeluszy” to seria, która spodoba się zarówno miłośnikom mang fantastycznych, jak
i tych, którzy cenią fantasy, ale za japońskim komiksem nieszczególnie przepadają.
Dobra zabawa na wysokim poziomie gwarantowana.
Komentarze
Prześlij komentarz