ZABAWA
W PAWŁOWA I JEGO PSA
Kochacie shouneny? Kochacie
gotować? Kochacie jeść? Oto seria dla Was! „Kulinarne pojedynki” to doskonałe i
jakże apetyczne połączenie niesamowitych smaków i aromatów (człowiek w równym
stopniu je oczami, co ustami, a autorzy serii doskonale to wykorzystali), z
seksownymi dziewczynami i łagodną erotyką. Przede wszystkim jednak królują tu
tytułowe pojedynki, więc na brak dynamizmu, a tym samym nudę, nikt nie będzie
mógł narzekać.
W akademii Tootsuki źle się dzieje.
Dotychczas Souma musiał stawić czoła przeciwnikom walczącym na polu kulinarnym,
teraz jednak jego wrogiem – jak i wrogiem szkoły – staje się nowy jej zarządca.
Jak wygrać z kimś takim?
Pojawienie się ojca Eriny było
wydarzeniem jakże niepożądanym. Nikt jednak, a już dziewczyna w szczególności,
nie spodziewał się, że ten potajemnie zdołał przekonać do siebie członków
elitarnej dziesiątki, co doprowadziło do przejęcia przez niego władzy w
placówce. Co to właściwie oznacza dla szkoły? Ten problem schodzi na dalszy
plan w obliczu zagrożenia, jakie powrót ojca stanowi dla dziewczyny. Dlatego
tez dziadek Eriny prosi Soumę o pomoc i uratowanie jego wnuczki. Tylko co
chłopak ma zrobić w takiej sytuacji?
Tymczasem przyjaciele Eriny,
martwiąc się o nią, pomagają jej uciec z domu. Problemem staje się znalezienie
miejsca do ukrycia jej, bo rodzina Nakiri wszędzie może ją znaleźć. Tu z pomocą
przychodzi jednak Souma, który proponuje internat Gwizdy Polarnej. Miejsce jest
dostatecznie blisko, by nikt nie podejrzewał, że Erina się tam ukryła, a
jednocześnie wolne jest od członków jej rodziny. Czy jednak rzeczywiście to
taka dobra kryjówka?
Można nie wierzyć, że manga może
przekazać nam smaki i aromaty, ale z „Kulinarnymi pojedynkami”, jest jak z
„Pachnidłem” Süskinda – niby to tylko kartki i tusz, kilka słów do tego, a
jednak ich autorzy potrafią za pomocą wzroku pobudzić nasz apetyt i spowodować,
że autentycznie czujemy to wszystko. I to do tego stopnia, że do ust napływa
ślinka. Nie zliczę przypadków, kiedy przez tę mangę razem z lepszą połową
zabraliśmy się za jakieś azjatyckie żarcie, więc pamiętajcie: sama lektura może
nie tuczy, ale trudno powstrzymać się od sięgnięcia po jedzenie, kiedy czytacie
tę serię.
Oczywiście „Kulinarne pojedynki”
nie ograniczają się jedynie do zabawy z czytelnikami w Pawłowa i jego psa. A
zatem mamy tu świetną opowieść, typowego shounena, przypominającą nieco połączenie
„Silver Spoon” (ach, kiedy kolejny tomik, kiedy?!) z bitewniakiem, dużo humoru,
erotyzację doznań smakowych (dania potrafią zrywać z bohaterów ubrania),
sympatyczne postacie i mnóstwo akcji. Starcia w kuchni są równie emocjonujące,
jak najlepsze z walk między potężnymi przeciwnikami władającymi supermocami czy
sportowcami, a przy okazji nie brak tu sympatycznego mroku i dobrego zaplecza
obyczajowego.
I, oczywiście, doskonałej szaty
graficznej. Urocze postacie, prezentowane nam w miękki, delikatny sposób (nie
trudno się domyślić, że chodzi tu głównie o kobiety – faceci, jak to shounenowi
bohaterowie, mają być umięśnieni i potężni, kiedy spada z nich obranie),
realistycznie, ale i odpowiednio cartoonowo. A jak genialnie wyglądają dania,
oparte co prawda na zdjęciach, ale świetnie wkomponowane w resztę! W skrócie:
jest dokładnie tak, jak być powinno, dlatego też jeśli lubicie dobre, zabawne i
emocjonujące mangi shounen, które wykraczają poza gatunek tak, że spodobają się
także miłośnikom shoujo, polecam gorąco.
Komentarze
Prześlij komentarz