NALEŚNIKI,
ZOO I SKLEP ELEKTRONICZNY
Kurczę, aż trudno uwierzyć, że to już dziesiąty
tomik. „Yotsuba!” bowiem, to seria która wciąga tak bardzo i dostarcza tak
rewelacyjnej rozrywki, że kolejne części pochłania się tak szybko i przyjemnie,
że nieważne ile tomików ma się za sobą, wciąż czuje się, że ledwie co zaczęło
się czytać całość i chce się tylko więcej i więcej. I dokładnie takie samo
uczucie niedosytu pozostawia po sobie także część dziesiąta.
Yotsuba smaży naleśniki. Yotsuba strzela focha. I
Yotsuba zakłada zoo! A to zaledwie początek tego, co czeka na Was w tym tomie.
Na scenie znów pojawia się Yanda, bohaterowie wybierają się do sklepu z
elektroniką, Jumbo zaczyna zazdrościć wyjazdu na zawody balonów, a tata zabiera
Yotsubę w pewne miejsce, gdzie dziewczynka nie ma się czego obawiać… o ile
rzeczywiście była grzeczna. A na koniec powraca Kartomek!
Tym, którzy czytali któryś z poprzednich tomików
„Yotsuby!”, nie trzeba żadnych polcanek, żadnych słów zachęty by po ten w
ciemno sięgnęli. Ta lektura bowiem to już prawdziwe uzależnienie, z którego
nikt nie chce wyjść, bo i po co: obcowanie z opowieścią Azumy nie szkodzi
naszemu organizmowi. Wręcz przeciwnie, jak to mówią, śmiech to zdrowie, a
przygody małej dziewczynki z czterema kucyczkami śmieszą i to jeszcze jak.
Oczywiście gdyby tylko śmieszyły, całość by tak nie
zachwycała. Owszem, sama dobra komedia wystarczy, żeby odbiorca nie tylko
dobrze się bawił, ale i chętnie do niej wracał, nawet jeśli jest bzdurna czy po
prostu głupia. Lepiej jednak jest, gdy komedia oprócz tego, że śmieszy, coś z
tym śmiechem daje. Refleksję, emocje, wzruszenia, jakąś prawdę, głębię,
przesłanie… I to znajdujemy w „Yotsubie!”, może nie w takim stopniu, jak w
najlepszych komediach Woody’ego Allena, ale każdy czytelnik, który zarówno chce
się pośmiać w niezobowiązujący sposób, jak i ci, którzy oczekują od lektury
czegoś więcej, będą usatysfakcjonowani.
Dodatkowo są tu przygody, jest akcja, dużo
życiowych scen… Wszystko to zaś przepuszczone przez krzywe zwierciadło
perspektywy dziecka, które za bardzo o świecie nie ma pojęcia i każdą jedną
rzecz odbiera na swój specyficzny sposób i absolutnie rewelacyjnie
zilustrowane. Kreska Azumy jest prosta, jeśli chodzi o samą Yotsubę, ale też
realistyczna i dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, jeśli chodzi o całą
resztę. Wszystko to, razem wzięte, składa się na doskonałą serią dla
czytelników w różnym wieku i o różnych oczekiwaniach. Serię, będącą jedną z
najlepszych mangowych komedii w dziejach i chyba najlepszą ukazującą się
obecnie na polskim rynku.
Komentarze
Prześlij komentarz