Yotsuba! #10 - Kiyohiko Azuma

NALEŚNIKI, ZOO I SKLEP ELEKTRONICZNY


Kurczę, aż trudno uwierzyć, że to już dziesiąty tomik. „Yotsuba!” bowiem, to seria która wciąga tak bardzo i dostarcza tak rewelacyjnej rozrywki, że kolejne części pochłania się tak szybko i przyjemnie, że nieważne ile tomików ma się za sobą, wciąż czuje się, że ledwie co zaczęło się czytać całość i chce się tylko więcej i więcej. I dokładnie takie samo uczucie niedosytu pozostawia po sobie także część dziesiąta.


Yotsuba smaży naleśniki. Yotsuba strzela focha. I Yotsuba zakłada zoo! A to zaledwie początek tego, co czeka na Was w tym tomie. Na scenie znów pojawia się Yanda, bohaterowie wybierają się do sklepu z elektroniką, Jumbo zaczyna zazdrościć wyjazdu na zawody balonów, a tata zabiera Yotsubę w pewne miejsce, gdzie dziewczynka nie ma się czego obawiać… o ile rzeczywiście była grzeczna. A na koniec powraca Kartomek!


Tym, którzy czytali któryś z poprzednich tomików „Yotsuby!”, nie trzeba żadnych polcanek, żadnych słów zachęty by po ten w ciemno sięgnęli. Ta lektura bowiem to już prawdziwe uzależnienie, z którego nikt nie chce wyjść, bo i po co: obcowanie z opowieścią Azumy nie szkodzi naszemu organizmowi. Wręcz przeciwnie, jak to mówią, śmiech to zdrowie, a przygody małej dziewczynki z czterema kucyczkami śmieszą i to jeszcze jak.


Oczywiście gdyby tylko śmieszyły, całość by tak nie zachwycała. Owszem, sama dobra komedia wystarczy, żeby odbiorca nie tylko dobrze się bawił, ale i chętnie do niej wracał, nawet jeśli jest bzdurna czy po prostu głupia. Lepiej jednak jest, gdy komedia oprócz tego, że śmieszy, coś z tym śmiechem daje. Refleksję, emocje, wzruszenia, jakąś prawdę, głębię, przesłanie… I to znajdujemy w „Yotsubie!”, może nie w takim stopniu, jak w najlepszych komediach Woody’ego Allena, ale każdy czytelnik, który zarówno chce się pośmiać w niezobowiązujący sposób, jak i ci, którzy oczekują od lektury czegoś więcej, będą usatysfakcjonowani.


Dodatkowo są tu przygody, jest akcja, dużo życiowych scen… Wszystko to zaś przepuszczone przez krzywe zwierciadło perspektywy dziecka, które za bardzo o świecie nie ma pojęcia i każdą jedną rzecz odbiera na swój specyficzny sposób i absolutnie rewelacyjnie zilustrowane. Kreska Azumy jest prosta, jeśli chodzi o samą Yotsubę, ale też realistyczna i dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, jeśli chodzi o całą resztę. Wszystko to, razem wzięte, składa się na doskonałą serią dla czytelników w różnym wieku i o różnych oczekiwaniach. Serię, będącą jedną z najlepszych mangowych komedii w dziejach i chyba najlepszą ukazującą się obecnie na polskim rynku.


Kupicie ją tutaj:






Komentarze