NAUKA
MŁODYCH CZARODZIEJEK TRWA
„Atelier spiczastych kapeluszy” to seria
specyficzna, bo pod wieloma względami nietypowa na tle innych, podobnych jej
mang. Właściwie należałoby powiedzieć, że to manga, równie wiele czerpiąca z
komiksów z Kraju Kwitnącej Wiśni i europejskich opowieści obrazkowych. Nie dla
każdego, ale warta polecenia każdemu miłośnikowi fantasy, który lubi
czarodziejskie klimaty, magię, niezwykłe stwory i dzieci wmieszane w niezwykłe
wydarzenia.
Agata, najambitniejsza z uczennic Qifreya, ma podejść
do drugiego egzaminu, który odbędzie się w Wężowej Grocie. Koko i reszta jej
koleżanek uczących się u maga rusza na miejsce. Jak Agata poradzi sobie z tym,
co nadciąga? Zadania testowe to bowiem najmniejszy z jej problemów – szczególnie
przy jej talencie – ale w mroku czają się zagrożenia, którym tak łatwo młoda
czarodziejka może nie podołać…
Wystarczy spojrzeć na sam wygląd „Atelier
spiczastych kapeluszy”, by wiedzieć, że największą siłą całości jest szata
graficzna. Te niemal genialne ilustracje, dość oszczędne zarówno pod względem
czerni, rastrów, jak i tła jako takiego, ale jakże przy tym realistyczne,
dopracowane, pełne detali, świetnej dynamiki, klimatu… I te twarze, ta mimika,
ten połączenie realistycznego rysowania komiksów ze Starego Kontynentu z azjatycką
stylistyką… Piękne, po prostu piękne i ile w tym siły i uroku. Prawdziwej
magii.
Czy w parze z tak urzekającą szatą graficzną idzie
też równie świetna fabuła? Nie do końca. Na tym polu „Atelier spiczastych
kapeluszy” to prosta fantastyka, podążająca jasno wytyczoną ścieżką gatunkową.
Nie zaskakuje, nie powala na kolana, czyta się ją dobrze, nie za szybko, bo
dialogów nie ma wielu, ale też i nie powoli, bo czytania jednak trochę jest. I
to tyle. Tylko tyle, albo aż tyle. Bo nie zawodzi, nawet jeśli nie jest odkrywcza.
To po prostu dobre, typowe fantasy, które spodoba się miłośnikom gatunku.
Ale ilustracje nadrabiają wszystkie fabularne
niedociągnięcia i choćby tylko dla nich warto jest po tę serię sięgnąć. Na
szczęście to nie jedyne plusy, chociaż akurat tyle w tym przypadku by
wystarczyło. Dorzućcie do tego świetne wydanie o powiększonym formacie i z
dodatkową obwolutą. Kto lubi mangi fantasy, takie bardziej delikatne i
ujmujące, gdzie krew nie leje się strumieniami, a twardzi faceci nie wyruszają
na wielkie questy od których zależy być albo nie być wszystkiego, będą
zadowoleni.
Komentarze
Prześlij komentarz