Gwiezdna nabojka - Filip „FIL” Wiśniowski

GWIEZDNA PIJATYKA


Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, far far away…

EPIZOD ½
„Koło żołędzi coś mnie swędzi”

Rekonstrukcja wydarzeń z nocy 13 na 14 grudnia
zawarta w tej księdze odkrywa tajne akta X…
Osoby, które wcieliły się w role bohaterów to nieliczna
grupa kaskaderów z Wołowa, która przedstawi państwu
jak przypuszczalnie mogło być naprawdę…*


Godzina 19:45, kierunek na Warszawkie. Dwa roboty Mercedes i Pornoditu szukają na pustyni burdelu. Pech chce, że trafiają do lokalu Anala De Fak, który zmusza ich do rywalizacji: albo go przepiją, albo schylą się po mydło. Wygrana nie oznacza jednak wolności. Uciekając razem z Hansem Zorro i jego pomocnikiem Czujnym Bacą, trafiają do Mistrza Smrody na planetę Takupah. Tu okazuje się, że Porno posiada nagranie dla znajomego Smrody, Obiłana bez nogi, o niejakiej księżniczce Leje, którą uprowadzili ludzie złego Darka Fakira. Razem z nastoletnim Glutem Sadomenem wyruszają na nabojkę…


Początek XXI wieku to okres, który wspominam z sentymentem. W kioskach komiksy, magazyny o komiksach, wideo ciągle w modzie… Świat był prosty, a marzenie miałem tylko jedno: zostać rysownikiem komiksów. Nie wyszło, choć udało mi się wygrać parę konkursów, uwiecznić się w galerii „Dragon Balla” – w ostatnich latach się to zmieniło, jakieś komiksowe publikacje na koncie mam, ale to nie miejsce na ten temat – a potem zmieniły się priorytety i… Jednak z sentymentem wspominam tamten dziwny czas. Czas zły i dobry zarazem. Czas chodzenia do gimnazjum, buntu i wszystkiego tego, co umarło do tej pory. „Nabojka…” to jeden z nabytków tamtego okresu, okresu kiedy zaczytywałem się „Produktem” i opowieściami graficznymi tego typu właśnie i choć nie mogę powiedzieć, by był to komiks ambitny czy choćby odrobinę mądry, to nie potrafię go nie docenić.


Fabuła to „Star Warsy” w wersji alkoholowej z przekleństwami co drugie słowo i pozbawionymi smaku i gustu dowcipami o seksie i fizjonomii, pełne wszędobylskich fallusów i piersi. Niemniej taki skrajny debilizm (nie dziwi fakt, że autor, FIL, wydał ten komiks własnym sumptem, prawda?) bawi i śmieszy tych, którym nie przeszkadza podobna tematyka. Poza tym rysunki są znakomite. Proste, obłe (że tak się wyrażę), cieniowane ołówkiem (a raczej kolorowane kredkami, jak się okazało po latach)… Nawet kadry nie są tu proste. I taki brud ma swój niezaprzeczalny urok.


Całość czyta się szybko, z niesmakiem i politowaniem, ale i śmiechem, który potrafi oczyścić. Pozycja to raczej dla chłopaków z nadmiarem testosteronu i brakiem mózgu, ale każdy z nas, facetów, czasem taki bywa, więc nic już więcej nie mówię. A sam chętnie jeszcze kiedyś do „Gwiezdnej nabojki” wrócę.


* wstęp do komiksu

Komentarze