W końcu jest! Dwudziesty piąty tomik „Kulinarnych
pojedynków” pojawił się właśnie na polskim rynku i jak zwykle serwuje nam iście
apetyczną lekturę. Lekturę potrafiącą wciągnąć, porwać, urzec napięciem, ale i
pobudzić do pracy kubki smakowe i ślinianki. A że przy okazji także po prostu
pięknie wygląda, chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że absolutnie warta jest
poznania.
Pora na Régiment de Cuisine. Souma, Isshiki i
Megishima stają do pierwszej rundy pojedynku. Od ich umiejętności zależy
wszystko – nie tylko losy ich samych, ale także ich przyjaciół. Co gorsza
wszystko zdaje się sprzysięgać przeciwko nim, kiedy Souma musi zmierzyć się na
danie z soby z przeciwniczką, która jest specjalistką od gryczanego makaronu!
Czy uda im się przetrwać? Czy ocalą skórę i to, w co wierzą?
„Kulinarne pojedynki” to seria, którą nie tylko
czyta się i pochłania wzorkiem, ale przede wszystkim smakuje. Bo czytając tę
opowieść nie da się przejść obojętnie obok wymyślnych, aż ociekających
smakowitością dań, których aromat niemal wysącza się ze stron tomików. Tu nawet
potrawy ze składników, których nie lubię wydają się wyglądać i smakować tak, że
na pewno musiałyby być pyszne (czyli jak wtedy, gdy gotuje moja lepsza połowa).
Jak tu nie docenić czegoś takiego? Ale właśnie na tym powinna zasadzać się
manga kulinarna – tak jak na ukazaniu zapachów za pomocą słów czy obrazów (w
zależności czy mówimy o wersji powieściowej, czy filmowej) zasadzało się całe
„Pachnidło”.
Ale nie samymi daniami człowiek żyje. Jak się
najemy, potrzebujemy trochę ruchu, a tu tym ruchem stają się iście energetyczne
starcia na gotowanie i im podobne wyzwania. A że nie samymi daniami człowiek
żyje, mamy tu śliczne, seksowne dziewczyny, przyjaźń, napięcie, emocje,
rywalizację, szkolne życie… Długo można by wymieniać, ale każdy miłośnik
shounenów znajdzie tu coś dla siebie, z humorem na czele.
Ale czym byłoby smakowite danie bez tego, jak wygląda?
Owszem, pisałem już o wyglądzie tego wszystkiego, ale warto nadmienić, że
ilustracje są szczegółowe i autentycznie doskonałe. Bywa, że są dynamiczne,
bywa, że spokojne, czasem atakują nas soczystym, wyciskającym ślinę z naszych
ust daniem, czasem dostajemy porcję kobiecego uroku, za każdym razem wszystko
jest w punkt trafione i zachęca do brnięcia dalej, nawet jeśli jesteśmy już
przejedzeni czy zmęczeni.
Dlatego ta seria jest taka świetna i tak doskonale
się ją czyta. I również dlatego niezmiennie polecam ją gorąco Waszej uwadze.
Jest tego warta.
Komentarze
Prześlij komentarz