Masterton nie próżnuje. Mimo swoich lat i
olbrzymiej ilości dzieł już wydanych, nie wypalił się zawodowo i wciąż raczy
nas kolejnymi swoimi powieściami. Wśród nich jest popularnym cykl thrillerów o
Kattie Maguire, którego najnowszy tom pojawia się właśnie na polskim rynku. I chociaż
dreszczowce to gatunek nudy i wyeksploatowany, a „Do ostatniej kropli krwi” to
już jedenasta część cyklu, zabawa wciąż jest znakomita, odpowiednio brutalna i
nastrojowa i bije na głowę zdecydowaną większość współczesnych kryminałów.
Kattie znów musi mierzyć się z problemami i złem. Ginie
bowiem Garret Quinn, sędzia który miał ogłosić wyrok odnośnie gangstera, a
także jej ex kochanek. Już samo to wystarczyłoby, żeby nasza bohaterka
miała, co robić, tym bardziej, że półświatek
zwraca się przeciwko niej, ale szaleństwo narasta z każdą chwilą: zepchnięta do
rzeki kobieta z dzieckiem, strzelanina przed pubem, zabity handlarz narkotyków,
bomba w laboratorium farmaceutycznym… Gdy miasto ogarnia gorączka, Kattie będzie
musiała rozwiązać zagadkę, zmagając się jednocześnie z nowym szefem i mediami, podczas
gdy na horyzoncie wisi już wojna gangów, która może doprowadzić do kolejnej,
jeszcze większej tragedii…
O Mastertonie można powiedzieć wiele złego. Że ma
głupie pomysły, że jego książki bywają bezzasadnie pornograficzne, jakby chciał
dać upust swoim fantazjom… Można też rzec, że niektóre, choć świetne, ocierały
się o plagiat („Drapieżcy”, „Głód”). Ale cokolwiek by o nim nie mówić, nie da
się nie zauważyć jednego: naprawdę świetnie operuje słowem i jak nikt potrafi
budować napięcie. Właściwie obok Stephena Kinga to mój ulubiony
horrorowo-thrillerowy pisarz, z tym, że o ile żadna z powieści Króla nie
wywołała we mnie choćby cienia niepokoju, o tyle u Masterona ów niepokój czasem
czułem. Poza tym wiele scen u niego było niemal fizycznie bolesnych, brutalność
nie raz robiła wrażenie, a opisy i porównania były tak trafne, że potrafiły
zniesmaczyć.
I jest coś jeszcze, w czym Masterton jest lepszy od
Kinga: thrillery i kryminały. Bo chociaż bardzo dobrze bawiłem się przy
czytaniu trylogii „Pan Mercedes”, nie zrobiła ona na mnie takiego wrażenia, jak
książki o Maguire. I „Do ostatniej kropli krwi” to lektura, która tylko
podtrzymuje to wrażenie. Świetnie napisana, pełna znakomitego klimatu i mocnych
scen, serwuje miłośnikom opowieści z dreszczykiem kawał jazdy bez trzymanki. Jest
tu wszystko to, za co kochamy powieści tego autora, od tajemnicy i akcja, przez
napięcie i nastrój, po świetne, żywe dialogi i pobudzające wyobraźnię opisy. Wszystko
to składa się na satysfakcjonującą lekturę dla miłośników mocnych wrażeń –
oczywiście dorosłych, o tym chyba nikogo nie muszę przekonywać – która autentycznie
zaciekawia i wciąga, a to w thrillerach i kryminałach zdarza mi się rzadko.
Dlatego polecam i zachęcam. Mastertona odkryłem,
jako nastolatek i z miejsca mnie kupił pamiętam, jak czytałem jego powieści
grozy pewnego ponurego lata, siedząc na dworze, pod nisko wiszącym, stalowym
niebem, czując jak wieje wiatr zbliżającej się burzy i dając się porwać
atmosferze, podczas gdy na kartach powieści Brązowy Jenkin zrywał skórę z głowy
człowieka. I choć minęły lata, chociaż brutalność i groza przestały robić na
mnie jakiekolwiek wrażenie, kiedy czytam kolejne książki brytyjskiego mistrza, wciąż
czuję się jak ten dzieciak sprzed lat. I to najlepsza rekomendacja, jaką mogę
im wystawić.
Dziękuję wydawnictwu
Albatros za udostepnienie egzemplarza do recenzji.
Miałam jedno nieudane podejście do twórczości tego autora i nie planuje kolejnych.
OdpowiedzUsuńWczoraj skończyłam właśnie tą książkę i mimo czasami dłużenia się niektórych rzeczy zakończenie fajnie, nie spodziewałam się")
OdpowiedzUsuń