Jest na rynku kilka serii komiksowych, nad którymi
dosłownie się rozpływam. „Yotsuba” to bezwzględnie jedna z nich, a przy okazji
jedna z dwóch komediowych mang, które tak mnie zachwycają. I każdy kolejny tom
tylko potwierdza wielkość tej serii i pozostawia po sobie uczucie niedosytu i
konieczność czekania na kolejne odsłony serii.
Yotsuba znów szaleje i znów odkrywa kolejne
niezwykłości dnia codziennego! W jej towarzystwie nawet tak prozaiczne
przedmioty, jak skarpetki, farby, książka albo plecak nabierają nowego
znaczenia i stają się czymś niezwykłym! Ale zdarzają się też i bardziej
niezwykłe rzeczy, jak okazja do spróbowania koktajlu bananowego albo nauka do
egzaminów. Ale kto się uczy i co z tego wyniknie? A na deser znów pojawia się
Yanda!
Czy mam wielki sentyment do mang komediowych? Nie
do końca, ale jakiś na pewno mam. W końcu „Dr. Slump” Akiry Toriyamy był jedną
z pierwszych mang, jakie przeczytałem (obok zdecydowanie poważniejszych serii).
A Yotsuba w pewnym stopniu przypomina Aralkę, główną bohaterkę tamtej serii.
Aralka, co prawda, była robotem, Yotusba zaś to dziecko, ale obie w podobny
sposób nie pojmują za bardzo odraczającego ich świata, wszystko robią po
swojemu, odkrywają niezwykłości i rozbrajają nas zachowaniem. Może bohaterka
mangi Azumy nie jest tak potężna, jak ta Toriyamy, bo jest tylko człowiekiem,
ale bynajmniej nie brak jej podobnej siły wyrazu i mocy przekonywania do
siebie.
To, co jednak rozróżnia obie serie to to, że gdy
Toriyama stawiał na absurd i szaleństwo, podlane solidną dawkę fantastyki, o
tyle Azuma celuje w bardziej życiowe, choć niewiele mniej absurdalne tematy.
Yotsuba bowiem z każdej najbardziej zwyczajnie sytuacji potrafi wykrzesać coś, czego
byśmy się nie spodziewali. Na dodatek jej akcje są tak szalone, że jest w
stanie znaleźć nieco fantastyki – przynajmniej takiej, w którą sama uwierzy, a
my dajemy się uwieść wynikającemu z tego urokowi. I śmiejemy się, czasem do
rozpuku, bo nie da się inaczej, choć jednocześnie nachodzi nas refleksja, ale
to już rzecz indywidualna.
Ale trudno indywidualnie odbierać szatę graficzną. Bo
gust jest różny, ale trudno mi uwierzyć, by rysunki, jakie serwuje nam autor mogły
się komuś nie podobać. Z jednej strony mamy tu bowiem wyśmienitą prostotę, z
drugiej masę detali, które sprawiają, że tak wyśmienicie się na to patrzy. Mamy
tu świetną mimikę, genialnie uchwycone wszelkie szczegóły, urok, słodyczy, ale
i świetny klimat. Do tego te genialnie oddane tła i ogólny look, który sprawia,
że seria z miejsca wpada w oko. I jeszcze to dobre wydanie, które wszystko tak
miło uzupełnia.
Jak zwykle więc polecam gorąco. I to jeszcze jak. „Yotsuba” to nie tylko jedna z najlepszych mang komediowych na rynku, ale też i jeden z najciekawszych tytułów obecnie wydawanych. Warto ją poznać i dać się porwać jej przygodom.
Komentarze
Prześlij komentarz