Jak wiadomo, są na tym świecie rzeczy, które… nie
mówię, że nie śniły się fizjologom, ale takie, których pozornie nie da się przenieść
z jednego gruntu na inny. Przynajmniej pozornie, bo niektórym to się udaje. I udało
się w przypadku „Kulinarnych pojedynków”, gdzie jedynie obrazy i słowa potrafią
zaatakować nas smakiem i aromatem. I za to chyba najbardziej cenię sobie tę
serię.
Śledztwa Soumy i Eriny ciąg dalszy. Tajemniczy Saiba
jest ich głównym celem, ale jak wpłyną na ich działania odkryte tajemnice? I o
co tu właściwie chodzi?
Tymczasem w akademii pojawia się nowy nauczyciel. Nic
dziwnego, prawda? Ale ten jest inny i na dodatek wyzywa Soumę na kulinarny
pojedynek! Czy chłopak ma jakiekolwiek szanse na zwycięstwo z nim?
Po ostatnim tomie, a właściwie jego finale, który
choć zaskakujące, wydawał się mocno naciągany, miałem pewne obawy co do tej części.
Właściwie nie wiem czy mówić w tym momencie czy się ziściły, czy też nie, niemniej
tak czy inaczej jak zawsze bawiłem się znakomicie i nie czułem zawodu. Za to,
jak zawsze czułem smaki i aromaty. Może nie dokładnie, co począć jak język nie
zaznał wszystkich tych składników, ani ich połączeń, ale na tyle, bym robił się
głodny w trakcie czytania.
Bo czytając tę opowieść nie da się przejść
obojętnie obok wymyślnych, aż ociekających smakowitością dań, których aromat
niemal wysącza się ze stron tomików. Tu nawet potrawy ze składników, których
nie lubię wydają się wyglądać i smakować tak, że na pewno musiałyby być pyszne.
Lepiej więc do lektury nie zasiadać z pustym brzuchem. Chyba, że czkacie na obiad
i chcecie pobudzającą kubki smakowe przystawkę. Tylko uwaga, potem jedzenie
może wydać się rozczarowaniem.
Jednocześnie, jak już pisałem wielokrotnie, na
czytelników czeka tu mnóstwo humoru, napięcia, świetnych, zapadających w pamięć
bohaterów, pojedynków na potrawy, przepisów na przygotowywane przez bohaterów
dania i łagodnej erotyki. I jest też słodycz, jest urok i przyjemny klimat, a
także…
…znakomita szata graficzna, która sprawia, że
wszystkie te poszczególne rzeczy wyglądają naprawdę znakomicie. Świetny jest
też design postaci, jedzenie jest takim sexy food, jak sexy są bohaterki, a cały
świat jest znakomicie uchwycony. Wszystko to sprawia, że „Kulinarne pojedynki”
to świetna, smakowita seria, którą czyta się i ogląda znakomicie.
Dziękuję wydawnictwu
Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz