Osiem miesięcy czekaliśmy na kolejny tomik „Atelier
spiczastych kapeluszy”, ale w końcu jest i… No kto lubi ten schemat, kogo to
kupiło, nie pożałuje, bo poziom utrzymany, jakość zachowana, a rysunkowo to w
ogóle rzecz zachwyca na każdym niemal kroku. A że nastrojowa to część,
klimatyczna – a im bliżej końca, tym bardziej – i naprawdę widowiskowa, jest
się z czego cieszyć. Tym bardziej, że to co dzieje się w drugiej połowie tomu
autentycznie potrafi zachwycić i dostarczyć prawdziwych wrażeń.
W jedenastym tomiku nadal trwają przygotowania do
celebracji Święta Srebrnej Nocy. Wszystko już właściwie idzie pełną parą, jak
to się mówi, czasu jest coraz mniej, a młode adeptki dopada coraz większe
zniechęcenie. Najbardziej cierpi chyba Koko, bo nie jest w stanie rysować,
niczego nie jest już pewna, a co gorsza cokolwiek nie zrobi, nie jest z tego
zadowolona. A tymczasem czarodzieje podejrzewają, że dziewczyna coś ukrywa i…
Czy dziewczyny znajdą w sobie siłę i pokażą na co je
stać? Co przygotują? I jak przebiegnie wielka parada?
Przez połowę tomiku Kamome Shirahama stara się
utrzymać nas w niepewności co do tego wszystkiego. I nieważne, że i tak
wiadomym jest, że w ten czy inny sposób – nawet jeśli nie wszystko – dobrze być
musi, dajemy się wciągnąć w wir wątpliwości, jakie przepełniają nasze
bohaterki. I w ten gorączkowo upływający wręcz czas, kiedy pojawia się całkiem
sporo emocji. Ale to właściwie przedsmak tego, co nadciąga, a co zaczyna dziać
się w drugiej połowie tomu.
No i tu już jest na pełnej petardzie, można rzec. Z
rozmachem, z nastrojem, z klimatem. Czuje się, że to wielkie wydarzenie, z
rozmachem, z wagą. I widać, że to popis talentów, który ma robić wrażenie i
robi. Fabularnie prosta rzecz – prosta, ale rzetelna robota, gdzie wszystko to,
co być powinno, podane jest tak, jak powinno być podane – ale autorka doskonale
wiedząc, że to rysunkami stoi i ma stać, dała popis także swoich na tym polu
możliwości. I to jaki!
Bo wiadomo, te rysunki to coś w mandze świeżego,
nowego. Grafiki mające w sobie zarówno japoński, jak i europejski look, dbałość
o szczegóły, całą masę realizmu i świetnego klimatu, a zarazem lekkości i mnóstwo
uroku. Czegoś takiego w mangach nie spotyka się na co dzień, więc seria daje
nadzieję, że wpaść może w oko nawet tym, którzy po japońskie komiksy zazwyczaj
nie sięgają. No a kto lubi baśniowe, przygodowe fantasy, znajdzie tu coś dla
siebie.
W skrócie, kolejny dobry tomik dobrej serii. Domknięcie
pewnego jej etapu, wątku i jednocześnie rozbudzenie apetytu na więcej, bo
więcej będzie. A na razie mamy tomik jedenasty, świetny, konkretny, dobrze dopełniający
wszystkiego. No warto i tyle.
Tytuł kupicie tutaj:
Komentarze
Prześlij komentarz