Amazing Spider-Man: The Road To Civil War – Joseph Michael Straczynski, Ron Garney, Tyler Kirkham

DROGA DO „WOJNY DOMOWEJ”

 

Chwila przerwy i wracam do omawiania runu Straczynskiego. A dokładniej tych części pajęczych przygód, których po polsku jeszcze się nie doczekaliśmy. I... Zbiorcza edycja komiksów Straczynskiego ukazywała się w dwóch wersjach. Pierwsza z nich to klasycznej grubości tomy, w których na czytelników czekało mniej więcej po sześć zeszytów, czyli zazwyczaj zamknięte story arci, tudzież jakieś dodatkowe historie do nich. Druga to grube omnibusy spod szyldu „Ultimate Collection”, które zawierają w sobie także pominięte w tamtym wydaniu komiksy (i na których bazuje Egmont wydając polską wersję). I jedną z takich opowieści, która nie doczekała się włączenia choćby do tomu „Civil War” (acz była w innym, ale takim ogólnym, nie spidermanowym, by być konkretnym) jest trzyczęściowa „The Road To Civil War: Mr. Parker Goes To Washington”, która stanowi bardzo udany wstęp do kultowej „Wojny domowej” i dodaje kontekstu losów Parkera na jej frontach.

 

Na koniec poprzedniej opowieści zarysowane zostały pewne fundamenty. Teraz wątki zyskują większą podbudowę, kiedy Stark buduje dla Petera nowy kostium wyposażony w zupełnie nieznane mu wcześniej udogodnienia. Peter wypróbowuje go więc w akcji. Nie wie jednak, że na horyzoncie wisi problem, który może doprowadzić do bunty wśród herosów, a potem kto wie, czego jeszcze… Senat zamierza bowiem wprowadzić rejestrację superbohaterów i mieć herosów pod rządową kontrolą. Peter i Stark przybywają na pertraktacje w tej sprawie. Boją się, że zarejestrowanie danych bohaterów skończy się ich wyciekiem i wielką czystką dokonaną przez wrogów. Jest jednak większy problem: bunt, jaki wybuchnie, gdy ustawa wejdzie w życie… Czy uda im się zapobiec? Co tu na nich czeka? I przede wszystkim kto i jakie intencje ma naprawdę?

 

„Wojna domowa” to jedno z największych i najbardziej cenionych (a także stanowiących jeden  największych komercyjnych hitów w dziejach - choć wtórny, bo takie pomysły były już wcześniej i u Moore'a, i w przygodach X-Men) wydarzeń Marvela. Łącznie złożyło się na nie grubo ponad 80 zeszytów zaangażowanych w ten projekt, a niemal w każdym z nich doprowadziła do wielkich zmian: w „Kapitanie Ameryce” np. spowodowała śmierć tytułowego bohatera i próby zastąpienia go jakimś godnym następcą, co czytaliśmy zresztą po polsku.

 


Oczywiście czytając te trzy zeszyty jeszcze tego nie wiemy i nie dowiadujemy się praktycznie niczego konkretnego, ale sugestie, które wiszą w powietrzu brzmią intrygująco. Scenariusz Straczynskiego jest tradycyjnie ciekawy i mądry. Rysunki gorsze niż w ostatnich zeszytach psują nieco jakość tej opowieści, ale czego się spodziewać - Ron Garney przed laty nie należał do zbyt dobrych rysowników (i nadal nie należy, jeśli chcecie znać moje zdanie), a Tyler Kirkham bynajmniej nie był od niego lepszy.

 

Całość jednak to świetna, pełna akcja – choć przewidywalna (winny tego, co spotyka Petera jest oczywisty od początku) – rozrywka na poziomie. Politycznie zaangażowana, mocno przybliżająca zmyślony świat do prawdziwego życia i zmierzająca w ciekawym kierunku. Nic więcej dodawać nie trzeba.

Komentarze