Mariolka: Po prostu bomba! – Katarzyna Dembska

MARIOLKA RUSZA DO AKCJI!

 

Zacznę od tego, że chociaż ta książka skierowana jest do nastolatków – nastolatek właściwie, ale nie lubię uogólnień, bo jeśli coś jest dobre, nie ma znaczenia, jaka płeć, wiek czy grupa społeczna jest grupą docelową, bo świetna rzecz sprawdzi się i obroni doskonale zawsze i wszędzie – napisana została, jak dla o wiele młodszych czytelników. Główna bohaterka ma tu szesnaście lat, a kiedy zacząłem czytać, myślałem, że góra dziesięć, a i to jakoś tak średnio rozgarnięte to dziecko być musiało. A może to ja nie znam się na nastolatkach płci żeńskiej? Zadałem sobie to pytanie, pokazałem książkę lepszej połowie, spojrzała i też podzieliła te wrażenia, więc chyba się nie myliłem. Ale może to współczesne pokolenie takie jest? Kto tam wie. Dobra, nieważne, bo abstrahując od tego „Mariolka: Po prostu bomba!”, czyli piąty już tom o przygodach tytułowej bohaterki, to jednak całkiem sympatyczna i przyjemna lektura dla młodych. Taka trochę w starym stylu (przynajmniej jeśli chodzi o fabułę) książek, jakimi sam się kiedyś zaczytywałem i do jakich mam sentyment. Więc można przymknąć oko na pewne infantylności i sięgnąć śmiało.

 

Mariolka ma szesnaście lat i nie może się nudzić. Ona potrafi nawet w codziennymi życiu znaleźć jakieś niezwykłości i przygody, a tu jeszcze to jej życie przynosi jej naprawdę wiele przeżyć. Raz, że jej psy mogą zrobić karierę, dwa, że pojawiają się ludzie okradający piwnice i przyjaciele dziewczyny padają ich ofiarą! Mariolka zamierza więc rozwiązać zagadkę, a tu wszystko się komplikuje, bo Yeti, bo tajemnica nauczyciela, bo… randka… No i dzieje się, a co z tego wszystkiego wyniknie?

 

Dzieciaki lubią przygody, bo – tak mi się wydaje – sami nawet w zwyczajnych sytuacjach potrafią znaleźć przygodę. Kiedy jesteś mały, pójście uliczkę dalej, niż zawsze, wejście do zagajnika, nawet odwiedzenie nowego sklepu, wszytko to może być przygodą – jest przygodą. Dlatego i młodym czytelnikom łatwiej jest uwierzyć, że te książkowe i filmowe przygody już z prawdziwego zdarzenia mogą się wydarzyć: bandyci, skarb, duchy, tajemnice prowadzące w niezwykłe miejsca… No i na wierze, że dzieci wszystkie te sploty okoliczności i niezwykłości łykną bez problemu – na wierze w ich zawieszenie niewiary – opiera się nieco koncepcja autorki w kreowaniu akcji powieści. Ale to wcale nie jest minus – właściwie tak być powinno, ważne, żeby to wszystko jakoś urealnić, wyjaśnić, umotywować. No całkiem się to udaje.

 

A książka leci przyjemnie, szybko i zaciekawia czytelnika. Łatwa, prosta może czasem ten infantylizm rzuca się w oczy, bo przecież na rynku nie brak lektur dla takiej grupy wiekowej, a jednak z mniejszym popadaniem w stylistyczną naiwność – ba, nawet wiele książek dla dzieci bywa dojrzalszych pod tym względem – jednak całość i tak naprawdę fajnie wchodzi i nie pozwala się nudzić. Dzieje się tu dużo, z jednej strony tak bliżej życia, z drugiej sensacyjnie i tajemniczo, to znów z kolejnej bardziej przygodowo, a całość to jedna z takich książek, które chętnie się czyta w wakacje i na wakacje poleca. Więc polecam, szczególnie młodszym czytelnikom. Może to nie klasyka pokroju Niziurskiego czy Bahdaja, z którą mi się kojarzyła w trakcie lektury, ale też i nie dzieło, które by zawiodło. A że to już piaty tom, widać czytelnikom się podoba.

Komentarze