Amazing Spider-Man: Brand New Day, Vol. 3 – Bob Gale, Dan Slott, Marcos Martin, Mike McKone

PETER PARKER, PAPARAZZI

 

Kolejny tom „Brand New Day” – i ostatni w tej edycji (ale i tak wydarzenie to trwało będzie jeszcze długo, po prostu kolejne albumy tytułowane będą od najważniejszych opowieści w nich zawartych) – to kolejna porcja różnych historii napisanych i narysowanych przez różnych twórców. Po dłuższej przerwie do pracy nad serią wraca Dan Slott, ale nie zmienia to faktu, że jak dotąd, jest to najsłabszy tom z „BND”. Chociaż całość ma całkiem sporo plusów.

 

Tradycyjnie zacznijmy jednak od pierwszej i – o dziwo – najlepszej opowieści tomu, czyli „Peter Parker, Paparazzi!”. Peterowi nie wiedzie się w roli Spider-Mana. Pościg za pierwszą superprzestępczynią, która prowadzi na żywo videoblog ze swych akcji, kończy się tym, że przyczepia jej nadajnik, a ta, spanikowana by nie stać się ofiarą Spider-Tracer Killera, oddaje się w ręce policji. Zdjęcia z tej akcji też nie chcą się sprzedać i oto nagle Peter dostaje propozycję zostania paparazzim za 2 mln $. Zaczyna walkę o zdjęcie gwiazdy. Nie wie jednak, że sprawa ta doprowadzi go do walki z Paper Doll, która może zagrozić Mary Jane…

 

Trzeba przyznać, że Slott powraca tu w niezłym stylu, dodając do dotychczasowej układanki kilka nowych elementów i postaci. Sporo akcji, humory, klasycznej kreski i podobnego koloru składa ię tu na dobry komiks. Rysunki Martina nie są najlepsze, ale i tak obok prac Bachalo i McNivena, wypadają najsympatyczniej w całym dotychczasowym „:Brand New Day”. Szkoda, że potem wszystko zmienia się na gorsze.

 

W dwóch kolejnych zeszytach, choć fabuła wraca do jednego z głównych tematów, nic ciekawego się nie dzieje. Peter stracił pracę w Daily Bugle i nijak nie może znaleźć nowej. Do tego pojawia się nowy przeciwnik, który wyzywa go na pojedynek, a także drugi Spider-Man. Jednocześnie Parker stara się dowiedzieć kim jest Spider Tracer Killer – seryjnym morderca, który zostawia przy ofiarach jego nadajniki…

 


Nuda. Średnio narysowana nuda – tak w skrócie należałoby podsumować to, co się tu dzieje. Jedynym plusem jest tu tożsamość drugiego Pająka i satyra na Spidera i jego przeciwników, ale to zdecydowanie za mało. Poza tym niby co nieco wyjaśnia się w temacie Spider Tracer Killera (chociaż jest to tyle co nic), ale ogólnie niewiele z tego wynika. Właściwie wystarczy nam tu sama okładka, która p pokazuje wszystko, co można by rzec o tym zeszycie.

 

Reasumując, jeśli chcecie poznać całe „Brand New Day” i wszystkie watki, musicie przeczytać ten tom, bo to jedna długa opowieść, przetykana mniej istotnymi historyjkami. Ale niewiele z nich wartych jest przeczytania. W skrócie, po prostu kolejny „Spider-Man” dla fanów, tęskniących za klimatem lat 90. XX wieku. Z tym, że akurat w tym przypadku twórcy powielili te ówczesne schematy, których lepiej było nie powielać.

Komentarze