Spider-Man/Deadpool #1: Czyż to nie bromantyczne? – Joe Kelly, Ed McGuinness, Scott Koblish, Scott Aukerman, Reilly Brown, Gerry Duggan, Penn Jillette, Nick Giovannetti, Paul Scheer, Todd Nauck, Joshua Corin, Tigh Walker

O DWÓCH TAKICH, CO RZUCALI ŻARTAMI

 

To było tak. Był rok 2020, trwała inicjatywa „Marvel Now 2.0” i wtedy dostaliśmy ósmy tom „Deadpoola”. Niby nic takiego, tom, jak tom, choć z ważnym akcentem, bo to w nim dobiegał końca romantyczno-wampiryczny wątek małżeństwa bohatera, ale jednocześnie na tę opowieść złożyły się zeszyty aż z trzech różnych serii. I to właśnie tam po raz pierwszy dostaliśmy dwa zeszyty „Spider-Man / Deadpool” po polsku (o nich będzie jednak przy innej okazji, już niedługo). Teraz, cztery lata później dostajemy pierwszy zbiorczy tom tej serii (będzie pewnie ze trzy), a w nim pierwsze siedemnaście numerów, oczywiście z pominięciem tych dwóch wcześniej u nas wydanych. I jest całkiem fajnie, nie jest to wielka seria, ale śmiało można przeczytać. Szczególnie jeśli wolicie Najemnika z Nawijką od Pająka, choć w sumie obaj podobnie wyglądają i rzucają kiepskie żarty.

 

Fabuła w skrócie wygląda tak: Spider podczas akcji natyka się na Deadpoola, muszą połączyć siły i się zaczyna. Demony, zagrożenie dusze, Deadpool mający zlecenie na Parkera, córka ich obu, ratowanie Gwiazdki… No i wiele, wiele więcej.

 

Wiecie, jakie było moje pierwsze spotkanie z Deadpoolem? Jakoś tak się złożyło, że postać ta omijała moją sferę zainteresowań i jej przygody przeczytałem dopiero w #611 numerze „Amazing Spider-Mana”. Tak, pisał go Joe Kelly, scenarzysta tego tomu. Nie, nie było to dobre. Wręcz żenująca kiepścizna, którą z trudem zmęczyłem, bez pomysłu, bez dobrego humoru, z kiepskim finałem. No żal cztery litery ściskał. Więc miałem wątpliwości czy sięgać po ten tom, bo z jednej strony opowieści takie jak ta i te „Deadpoole” od Klasyki Marvela, z drugiej parę świetnych historii ze Spiderem, jak „Grim Hunt” czy kilka z Najemnikiem z Nawijką, jak pamiętny weselny album chociażby. Więc skusiłem się i całkiem spoko rzecz, jak już pisałem. Coś w klimacie i humorze filmowych adaptacji, może mniej tu emocji, ale akcja daje radę i jest konkretna.

 


Tom ma co prawda nieco dziwny układ zeszytów, bo najpierw dostajemy numery #1-5, po nich 8-10, 13-14, 17-18, 6-7, 11-12 i 1 MU (w „Deadpoolu” tak to bywa i nawet jeśli jakiś sens to ma, zawsze wolę jednak według konkretnej numeracji), ale czyta się go szybko, lekko i przyjemnie. Prosta, niewymagająca, całkiem sympatyczna robota, może i ze sporą dawką tekstów, ale wiadomo, obaj bohaterowie gadać akurat lubią, nie mogło być inaczej. Dobrze jednak, że Kelly, scenarzysta jakich wielu, nieźle czuje obie postacie, ma z nimi doświadczenie i umiał to przekuć w fajną opowieść, której uzupełnieniem jest ten wspomniany na początku tom „Deadpool: Póki śmierć nas…”. Poza tym gościnnie udzielają się tu różni scenarzyści, w tym Duggan (spec od „Deadpoola”) i choć nie zawsze jest super, daje to radę. A i uzupełnia temat Pająka, dając nam w końcu fragment „Monsters Unleashed” (o co chodzi, szerzej piszę tutaj).

 


Graficznie też jest spoko. Jak nie lubię rysunków McGuinnessa, a i inni, gościnni, jak Koblish czy Nauck za dobrzy nie są, tak jednak tu dają radę i nawet pasują (to zresztą McGuinness robił te infantylne grafiki do starych „Deadpooli” Kelly’ego). Więc wygląda to całkiem do rzeczy. I tylko zastanawia mnie pewne podejście Egmont do wydawania takich rzeczy. Ten tom wyszedł graficznie i edytorsko dość spójnie z „Marvel Now 2.0” (acz nie ma tu skrzydełek okładki, a ona sama nie jest lakierowana), którego braki wypełnia, ale wydawca jakiś czas temu wypuścił podobnie dopełniającą linii rzecz – „Lepsi wrogowie Spider-Mana” też z „Now” – a jednak w twardej oprawie, która nijak nie komponuje się z resztą „Superiora". A ja jako kuplecista ponarzekać muszę, bo układam sobie serię chronologicznie i na półce różnie to wygląda (tak, tak, wiem, mamy różnych wydawców i tak nie ułożę wszystkiego w spójnie wyglądający sposób, ale jednak dane serie od jednego wydawcy chciałbym móc ułożyć na półce, jak należy). Ale to kwestia taka na marginesie, a albumik warto, jeśli lubicie bohaterów. No i w zasadzie tyle.

Komentarze