Ten komiks nie jest dla „Spider-Mana” tym, czym „Powrót Mrocznego Rycerza” dla „Batmana”. Tylko nieco inaczej. Tak nieco inaczej, że masa czytelników zmieszała ten komiks z błotem i odżegnała od czci i wiary. Bywa. Co do porównania, wiadomo, to niemożliwe, bo komiks Millera był prawdziwym arcydziełem w świecie komiksu i przełomową opowieścią, a ten... No cóż, rewolucji nie zrobił i nie zrobi. Ale jednak jednocześnie pozostaje swoistą kopią „Powrotu” przeniesioną na pajęczy grunt. Ale przeniesioną, mimo kontrowersji i wpadek, tak dobrze, że każdy miłośnik Pajęczaka koniecznie powinien ją poznać. Choćby dla przekonania się, czy będzie ją doceniał, czy nienawidził całym sercem.
Poznajcie Petera Parkera, jako staruszka,
zgorzkniałego, zgryźliwego faceta, któremu nic w życiu nie wychodzi (czyli, jak zawsze), a który
tylko krzykiem potrafi jeszcze coś osiągnąć. Ale nie ma się co dziwić, że jest taki a nie inny, skoro
przyszło mu żyć w totalitarnym państwie policyjnym, gdzie na superbohaterów po
prostu nie ma już miejsca, a jednostka się nie liczy. Na dodatek Peter ma jeszcze problemy osobiste, sprawy, z którymi nie może się uporać: stracił już niemal wszystko, co posiadał i nie widzi sensu w tym, co go otacza. Jednocześnie od dawna nie jest już bohaterem, zbyt wiele przez to wycierpiał, zbyt stary jest i nawet nie zamierza zastanawiać się nad powrotem do kostiumu i pajęczyny. Ale J. Jonah Jameson, swoisty szalony prorok
tego świata, wciąż wieszczy jego powrót i nie zamierza się w dążeniu do tego poddawać. I rzeczywiście, wkrótce Pająk powraca
raz jeszcze – być może ostatni – na ulice Nowego Jorku, by zaprowadzić na nich
porządek. Ale czy będzie miał ku temu okazję, kiedy na scenę wkroczą jego
najwięksi wrogowie, którzy wydają się być jeszcze potężniejsi, niż przed laty?
I jakie tajemnice skrywa jego własne przeszłość?
Ten komiks jest tak mocno inspirowana „Powrotem Mrocznego Rycerza”, że momentami ociera się o plagiat. W obu przypadkach mamy świat przyszłości bez bohaterów, politykę, totalitaryzm (to jednak stało się domeną kontynuacji „Powrotu”) i podstarzałego herosa, który już nie nadaje się do działania, ale jednak wraca, by raz jeszcze pokazać, na co go stać. Tu nawet ilustracje są podobne, bo znany w Polsce głównie z okładek do „Ultimate Comics Spider-Man” i beznadziejnych grafik w „Ultimate X-Men” Kaare Andrews kopiuje styl Millera i to w dość intensywny sposób. Ale bez jego maestrii.
W skrócie, to wszystko już było. Pomysł jest niemal tak stary, jak świat. Do tego nieskończenie wiele razy wykorzystywany przez twórców. A jednak jest coś w tym komiksie. Jakaś nostalgia, sentyment, smutek… Jest żerowanie na Millerze, ale i jednocześnie jest hołd dla „Powrotu” i dla Spider-Mana, klimatyczny, momentami pełen emocji, z dobrą akcją, z udanym zapleczem obyczajowym i nieźle nakreślonymi bohaterami. I jest też sporo ciekawie poprowadzonych kwestii, znów pozbawionych oryginalności, bo czerpanych z różnych źródeł, choćby „Hulka”, gdy nad serią pracował Paul Jenkins (który swoją drogą podobne elementy podpatrzył u Toma DeFalco, gdy ten pisał o kosmicznym Carnage'u), ale nieźle mimo to wykorzystanych i podanych. No i jednocześnie, jak na przygody Pajęczaka, sam temat jest dość świeży i coś wnosi. Jednocześnie są tu rzeczy nietrafione, są kontrowersje - co osobiście doceniam, bo lepiej nie trafić z czymś mocnym, szokującym, a co zostanie zapamiętane, niż tworzyć taką papkę, jak Spencer czy Wells, o której każdy chce zapomnieć - i szybko zapomina.
Szkoda tylko, że szata graficzna potrafi być
odpychająca. Tak. Kreska jest dość udana, dobre postacie, mimika, w dodatkach
widzimy wyśmienite szkice, ale twórcy postawili na dopełnienie wszystkiego
komputerową grafiką i to był strzał w kolano. Czasem cyfrowy kolor buduje dobry
klimat, ale częściej jest nijaki, a tworzone w programie elementy grafiki, jak
samochody, wypadają beznadziejnie, niczym jenoty w „The Ghost in the Shell 2:
Manmachine Interface”.
Jednakże na tle całej reszty można przymknąć na to oko i wejść w ten świat, a jeśli jesteście miłośnikami Pająka, jest czemu. To dobry komiks i dobra opowieść o superbohaterstwie czasów jesieni życia. I to nie tylko dla fanów postaci. Choć jednocześnie ma takie elementy, że wielu było zniesmaczonych i znienawidziło ten komiks całym sercem. Ale cóż, emocje wywołał, prawda?
Komentarze
Prześlij komentarz